Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spór o ogródek na słupskim Zatorzu

Daniel Klusek
Ogródek obok bloku przy ul. Anny Gryfitki 1.
Ogródek obok bloku przy ul. Anny Gryfitki 1. Fot. Kamil Nagórek
Mieszkańcy ulicy Anny Gryfitki w Słupsku twierdzą, że część lokatorów zawłaszczyła dla siebie teren spółdzielni.

Kilka dni temu opisaliśmy słupską ulicę Anny Gryfitki. Część mieszkańców bardzo się cieszyła, że przy bloku numer 1 powstał ogródek, na którym rosną trawa i kwiaty. Tymczasem z naszą redakcją skontaktowały się czytelniczki, które twierdzą, że z tego terenu mogą korzystać tylko nieliczni.

- Ogródek zrobili sąsiedzi z kilku mieszkań. Jedna z pań przegania dzieci, które chcą się tam bawić - twierdzi pani Joanna, mieszkanka bloku przy ul. Anny Gryfitki 1. - Drażni mnie fakt, że kilku lokatorów bezprawnie przywłaszczyło sobie teren, który jest przecież własnością spółdzielni mieszkaniowej Czyn. Kiedyś między krzewami bawiły się nasze dzieci. Teraz nie mają one tam wstępu.

Inna mieszkanka tej ulicy twierdzi, że opiekunowie ogródka celowo go ogrodzili i postawili bramkę, aby nikt z zewnątrz nie miał tam wstępu.

- Zachowują się tak, jakby mieli domek jednorodzinny. Siedzą na tym terenie i popijają winko. A jedna z pań krzyczy na dzieci, gdy tylko one zbliżą się do krzewów otaczających ogródek - mówi sąsiadka pani Joanny.
Jednym z opiekunów i twórców ogródka jest miejski radny Witold Kisielewski.

- Bramkę postawiliśmy nie dlatego, żeby ograniczyć wejście innym mieszkańcom, ale po to, aby zaznaczyć, że tutaj się ono znajduje - tłumaczy Witold Kisielewski. - Nikomu nie zabraniamy tam wchodzić, ale niektóre dzieci nie chodzą po ścieżkach i niszczą nasadzenia. Wtedy zwracamy im uwagę. Przyznaję, że zdarzyło się, że jedna z mieszkanek przegoniła dzieci, ale one wcześniej podeptały kwiaty. Zanim my zrobiliśmy tu ogródek, krzewy służyły za ubikację dla dzieci, które bawiły się na placu zabaw.

O problemie wie spółdzielnia mieszkaniowa Czyn. Jej prezes Stanisław Ulanowski przyznaje, że teren należy do spółdzielni i każdy mieszkaniec, nie tylko ten, który dokonał nasadzeń, ma prawo przebywać w ogródku do woli.

- Wyślę tam administratorkę, która porozmawia z mieszkańcami. Pan Kisielewski już zapowiedział, że wpłynie na lokatorkę, aby ta nie przeganiała więcej dzieci z ogródka - zapowiada Stanisław Ulanowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza