Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stolon – Jantar mocny ziemniakami. Jak w Słupsku przetrwała ponad 100-letnia krochmalnia i płatkarnia

reneusz Wojtkiewicz [email protected]
Produkcja szła pełną parą, co widać było podczas jesiennej kampanii w 1985 w Słupskim Przedsiębiorstwie Przemysłu Ziemniaczanego
Produkcja szła pełną parą, co widać było podczas jesiennej kampanii w 1985 w Słupskim Przedsiębiorstwie Przemysłu Ziemniaczanego Ireneusz Wojtkiewicz
Pozostaje wprawdzie niedużym, ale liczącym się w kraju i za granicą producentem wyrobów spożywczych, których podstawowym surowcem były i są polskie ziemniaki. Od ponad 100 lat funkcjonuje w tej samej ceglanej zabudowie, charakterystycznej na pograniczu przedwojennego śródmieścia i powojennej dzielnicy Zatorze. Stanowi to pewien znak rozpoznawczy Słupska, dymiąc kominami przyjemnie na biało, a nie brzydko i na czarno jak dawniej.

Czarny dym, brzydota otoczenia i kolejki traktorów z przyczepami pełnymi kartofli oraz zboża zwróciły naszą uwagę jesienią 1974 roku. Te kolejki stały w przeciwnych kierunkach na krótkim odcinku ulic Poniatowskiego i Grunwaldzkiej. Były one na styku pod wiaduktem kolejowym pomiędzy krochmalnią, zwanej wtedy Słupskim Przedsiębiorstwem Przemysłu Ziemniaczanego oraz elewatorem zbożowym nr 21 ówczesnego Przedsiębiorstwa Przemysłu Zbożowo – Młynarskiego „PZZ” w Słupsku. Kolejki utrudniały przejazd tymi ulicami. Najbliższy objazd był na styku ulicy Wolności i al. 3 Maja (dawniej Nadmorskiej), połączonymi leciwym mostem łukowym nad torami kolejowymi. Zakład pracował wtedy na pełnych obrotach produkując płatki ziemniaczane i ich liczne odmiany w postaci frytek, klusek, krokietów i puree.

Można powiedzieć, że opanowano, zmodernizowano i wzbogacono tutaj poniemieckie pozostałości. Oto co na ten temat donosi wydana w 1981 r. „Historia Słupska” pod redakcją Stanisława Gierszewskiego: „Produkcja krochmalu miała na tym terenie stare tradycje; w roku 1819 krochmalnia słupska należała do najbardziej rozwiniętych w rejencji. W roku 1888 oddano w Słupsku do użytku największy w tej części Pomorza Zachodniego zakład tego typu (1893 r. - 110 zatrudnionych) o zdolności przetwórczej (w skali rocznej na początku XX w.) 500 – 700 cetnarów ziemniaków)”.

Po II wojnie światowej ten poniemiecki zakład uruchomiono na nowo pod nazwą Państwowa Krochmalnia i Płatkarnia. Nastąpiło to na przełomie roku 1947 – 1948 podczas kampanii zbioru i skupu ziemniaków. Norma przerobowa wynosiła wtedy 210 ton ziemniaków na dobę. Produkowane tutaj mąka ziemniaczana i wycierki suszone sprzedawano wyłącznie za pośrednictwem Zjednoczenia Przemysłu Ziemniaczanego w Poznaniu. Był to zakład pracy sezonowej – jesiennej i wiosennej, trwającej po około 100 dni na trzy zmiany. Zatrudnienie między zmianami liczyło 100 – 120 osób. Był to trudny okres wskutek braku wykwalifikowanych pracowników i zaplecza socjalnego, przestarzałego parku maszynowego, nie było nawet ogrodzenia zakładu. Zmiany na lepsze nastąpiły po roku 1950, a pod koniec 1956 roku ruszyły płatkarnia i wytwórnia budyniu, studnia artezyjska oraz przywrócona do użytku kotłownia węglowa.

Nasz kolejny reportaż o pracy dawnej krochmalni, której nazwę zmieniono na Słupskie Przedsiębiorstwo Przemysłu Ziemniaczanego, został opublikowany na łamach „Głosu Pomorza” 13 listopada 1985 roku pt. „Na finiszu 3-latki. Docisk pod poprzeczkę”. Kierownictwo zakładu wspominało, jak fatalny był start w dekadę lat 80. minionego stulecia. Zapas ziemniaków do produkcji zarekwirowano na zaopatrzenie rynku. Udało się ominąć ten problem dzięki wdrożeniu nowych zasad kontraktacji surowca. Klientela dobrze skalkulowała i zaczęła korzystać z tego, że z wytworzonego tutaj kilograma ziemniaczanego puree uzyskuje się 6 kg ziemniaczanej potrawy. Oprócz jej odbiorców krajowych byli też zagraniczni: Węgry, Hiszpania i Holandia, a następnie Szwecja i Włochy. Kosztem 56 mln zł z zarobionego zysku zbudowano gorzelnię o zdolności wytwórczej 700 tys. litrów spirytusu rocznie, ale limit produkcji w latach 1985 – 1986 państwo ustanowiło na 200 tys. litrów i ani kropli więcej. Mimo tych kłopotów rozpoczęto realizację własnych inwestycji, min. nowej kotłowni, aby stara nie zatruwała środowiska i ludziom nosów nie wykręcała swymi wyziewami.

Na początku dekady lat 90. w publikacji pt. „Koszerne płatki i francuskie pieczywo” z 15 marca 1991 r. pisaliśmy jak to dwóch rabinów z Izraela wizytowało Słupskie Przedsiębiorstwo Przemysłu Ziemniaczanego celem uznania jego zdolności do produkcji koszernych płatków ziemniaczanych. SPPZ spełniło te bardzo rygorystyczne wymagania żydowskie, wyprodukowało i wyekspediowało do Izraela trzy kontenery z 54. tonami koszernych płatków ziemniaczanych.

Niedługo potem przed sklepem firmowym pojawiły się kolejki po francuskie pieczywo. Takie bagietki i rogaliki pieczono w jednej z hal produkcyjnych SPPZ. Była to jedna z pierwszych tego typu linii piekarniczych w Polsce, wykorzystującej min. mąkę wrocławską słupskiej produkcji. Pisaliśmy wtedy: „Dziś SPPZ jest istną Mekką tych, którzy chcą je naśladować, a przede wszystkim zobaczyć, jak w starą skorupę murów wtargnęło nowe. A to, że dyrektor Wróblewski powiada, że już nie ma sił do wycieczek, że codziennie kilku rolników urąga firmie za rygory w zakupie pulpy ziemniaczanej – to już żaden powód do zmartwień. Bo jeszcze w zeszłym roku nikt niczego nie chciał od SPPZ. Wygląda na to, że chciała, i to bardzo, 180-osobowa załoga – utrzymać swoje przedsiębiorstwo na powierzchni, nie dać mu splajtować”.

Niestety, gorsze czasy nastały z początkiem XXI wieku, gdy ta firma znalazła się w stanie upadłości. Wykupił ją prywatny inwestor z Gdyni, co uznano min. jako akt ratowania ok. 70 miejsc pracy. Dziś widać, że pewnie dzięki temu firma przetrwała najtrudniejszy okres. Funkcjonuje pod nazwą Zakład Przetwórstwa Ziemniaków „Stolon” oraz pod szyldem Jantar. Od jego dyrektorki Beaty Łazarczyk dowiadujemy się, że zapewnia pracę ok. 50-osobowej załodze. Pozostaje nadal jednym z nielicznych w kraju producentów płatków ziemniaczanych na rynki krajowy i zagraniczny. Obszar swej działalności skomasowała w najstarszych obiektach z czerwonych cegieł. Te budowle to już zabytki techniki, a ich charakterystyczna architektura sprawia, że Stolon – Jantar jest nadal łatwo rozpoznawalnym słupskim zakładem pracy. Ba, nawet stara kotłownia się zachowała jako wygaszona. W dyrekcji widać zresztą sporo pamiątek po tym, co było i czemu służyło.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza