Uczestnicy Powstania Warszawskiego, byli żołnierze II wojny światowej, świadkowie zdarzeń na Wołyniu, prowadzący tajne nauczanie - takich osób mieszka w Słupsku jeszcze około 30. Do tych zrzeszonych w Związku Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej oraz Byłych Więźniów Politycznych tradycyjnie zapukali organizatorzy akcji pomocy kombatantom.
- W tym roku akcja nazywa się Paczka dla kombatanta. Organizujemy ją nadal wspólnie z Anną Mielczarek, która zapoczątkowała ją w Słupsku, choć tym razem obowiązki rodzinne nie pozwalają jej uczestniczyć w rozwożeniu pakunków - mówi st. chor. szt. rez. Marcin Lasoń. - Pomagają nam za to uczniowie klasy mundurowej Zespołu Szkół Akademickich. Wczoraj panowie w mundurach i z paczkami odwiedzili m.in. dwie słupszczanki.
Pani Anna Staniuk wzruszona przyjmowała życzenia i wspominała dzieciństwo na Wołyniu, gdzie jej rodzina przez wiele lat żyła w zgodzie z Ukraińcami. - Aż do momentu, gdy niektórzy chwycili za noże - wspomina. - Widziałam śmierć moich rodziców i siostry.
Miło jej, że po tylu latach ktoś o niej pamięta. - Dziękuję za paczkę i życzenia i ja życzę całej Polsce wszystkiego co najlepsze - mówi.
Nie mniej wzruszona była Leonarda Suchanek, 95-letnia pani o zachwycającej sprawności intelektualnej.
- Przez wiele lat nie wolno mi było mówić o tym, co robiłam w czasie wojny. Cieszę się, że dziś jest to doceniane.
Pani Leonarda jako młoda dziewczyna prowadziła tajne nauczanie. Uczyła dzieci języka polskiego, matematyki, historii i katechizmu.
Tegoroczna akcja Paczka dla kombatanta była możliwa do zorganizowania dzięki fundacji Red Is Bad.
- Pomysł na fundację, pomagającą materialnie żyjącym Żołnierzom Wyklętym oraz kombatantom II wojny światowej, narodził się w 2016 roku - mówią organizatorzy akcji. - Impulsem był zbieg okoliczności. Pewnego dnia do sklepu odzieżowego Red Is Bad w Warszawie zgłosił się nauczyciel historii z liceum, który poinformował, że odnalazł zapomnianego 92-letniego Wyklętego w ciężkiej sytuacji. Żołnierzem tym był major Bystrzycki ps. „Dzielny”. Niezwłocznie udaliśmy się do domu majora, gdzie okazało się, że mimo olbrzymiej ilości odznaczeń i pism gratulacyjnych weteran ze swojej skromnej emerytury nie może pozwolić sobie na zakup leków, a czasem nawet podstawowych artykułów żywnościowych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?