Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital zapłaci za cierpienie dziecka i matki. Słupski sąd zasądził 170 tysięcy za ewidentny błąd lekarski

Bogumiła Rzeczkowska
Maria Kalina, mama Kubusia i mecenas Anna Bogucka-Skowrońska na wczorajszym ogłoszeniu wyroku.
Maria Kalina, mama Kubusia i mecenas Anna Bogucka-Skowrońska na wczorajszym ogłoszeniu wyroku. Fot. Kamil Nagórek
Słupski Sąd Okręgowy przyznał prawie 130 tys. zł z odsetkami rodzinie ofiary błędu lekarskiego. Kubuś Kalina miałby dzisiaj ponad siedem lat. Tyle trwały procesy karne i cywilne, a wczorajszy wyrok nie jest prawomocny.

Na fotografii Kubuś śmieje się w otoczeniu pluszaków. Biały miś ma czerwoną kokardę, a piesek czarne kropki. Zdjęcie z pozoru beztroskiego malucha. Codzienność była inna - kalectwo, cierpienie, rehabilitacja, nieustanna walka o każdą chwilę życia. - Kubuś nie mówił, nie siadał, nie jadł samodzielnie. Miał trzy lata, dziewięć miesięcy i siedemnaście dni. Nie żyje od czterech lat
- mówi Maria Kalina, mama chłopca. - Zmarł we śnie...

Tylko dlatego, że w lutym 2002 roku - w usteckim oddziale szpitala w Słupsku - rodząca kobieta nie mogła doprosić się lekarza. Zamiast na porodówkę skierowano ją na oddział patologii ciąży. Pozostawiono bez opieki i badań. Po siedmiu godzinach lekarz zrobił cesarskie cięcie. Za późno. Kubuś urodził się z niedotlenieniem mózgu.

Prokuratura oskarżyła ginekologa Adolfa O. o poświadczenie nieprawdy w dokumentacji medycznej. Lekarz przed zabiegiem nie widział i nie badał pacjentki, ale wpisał do karty położniczej parametry dotyczące stanu jej zdrowia - temperaturę, tętno, skurcze. Jednak sprawę spowodowania ciężkiego kalectwa umorzono, ponieważ biegli z warszawskiej Akademii Medycznej stwierdzili, że choroba chłopca zaczęła się jeszcze w czasie życia płodowego. Słowem, dziecko i tak urodziłoby się chore.

Tę właśnie opinię obalił proces cywilny.

- Może chłopiec nie byłby laureatem olimpiad przedmiotowych i wymagałby większej troski, ale nie cierpiałby tylu krzywd. Szpital i ubezpieczyciel czepili się jak przysłowiowy rzep psiego ogona, że doszło do hipotrofii (ograniczenia wzrastania płodu), ale ta okoliczność nie może uchronić ich od odpowiedzialności. Prawdziwa przyczyna kalectwa była inna - sędzia Janusz Blicharski zwrócił się do Marii Kaliny. - Uważam, że była pani skandalicznie traktowana w szpitalu.

Podstawą wyroku stała się opinia biegłych ze Szczecina. Za zaniedbania i brak opieki, które doprowadziły do niedotlenienia dziecka, a w konsekwencji kalectwa i śmierci, szpital musi zapłacić spadkobiercom - rodzicom i bratu Kubusia - prawie 130 tysięcy złotych zadośćuczynienia i renty (wszystko z odsetkami), którą dostawałby chłopiec. - Ten wyrok przeciera szlaki w trudnych sprawach medycznych - mówi mecenas Anna Bogucka-Skowrońska, pełnomocnik rodziny.

- Po śmierci dziecka kolejną gehennę przechodzi się w sądzie, kiedy trzeba się zmierzyć z bezczelnymi opiniami biegłych, cyniczną zmową środowiska lekarskiego i oportunistyczną postawą ubezpieczyciela.

Maria Kalina płakała. - Dobrze, że sąd zajął takie stanowisko - powiedziała po wyjściu z sali. - Pieniądze miał dostać Kubuś...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza