Gdy Joanna Niejadlik zakładała firmę mieszkała w Zielenicy w gminie Malechowo. I taki adres wskazała w piśmie do Powiatowego Urzędu Pracy w Koszalinie, gdzie złożyła wniosek o przyznanie dotacji na start.
Zarejestrowała firmę handlową, a za przyznane z urzędu ponad 13 tysięcy złotych kupiła niezbędny sprzęt: lady, lodówki, zamrażarki i naczepę z którą mogła się przemieszczać. Początkowo sprzedaż ryb szła całkiem nieźle.
- Ale z czasem musiałam zmienić miejsce pracy wskazane we wniosku złożonym w urzędzie pracy. Działalność z koszalińskiego targowiska przeniosłam do Sławska w gminie Sławno. Zmieniłam również miejsce zamieszkania najpierw na Bukowo a później na Sławno - opowiada nasza Czytelniczka.
I choć - jak zapewnia - działalność cały czas prowadziła - urząd pracy wystąpił z wnioskiem o zwrot pieniędzy wraz z odsetkami.
- Powód jest taki, że pani nie poinformowała nas o zmianie miejsca zamieszkania i wykonywania działalności. Nie mogliśmy tym samym jej skontrolować i stwierdzić czy faktycznie przez rok od momentu założenia, ta firma działała - mówi Roman Szewczyk, starosta koszaliński, który nadzoruje działalność urzędu pracy.
- Przepisy są w takiej sytuacji nieubłagane. Jest to złamanie warunków umowy, które skutkuje koniecznością zwrotu pieniędzy - dodaje starosta.
- To jakiś absurd! - denerwuje się z kolei nasza Czytelniczka. - Faktycznie nie dopilnowałam, by powiadomić urząd o zmianach adresów, ale czy to od razu musi być powód, by niszczyć moją firmę? Czy nikt nie ma prawa popełniać błędów?! Przecież ja teraz zbankrutuję i już nigdy nie stworzę biznesu od podstaw. Czy o to chodzi w dotacjach dla bezrobotnych?
Podobne pytania pani Joanna zadawała na spotkaniu ze starostą, ale nie uzyskała satysfakcjonującej odpowiedzi. - Pokazywałam nawet dowody, że firma działała. Odprowadzałam przecież składki do ZUS, mam faktury potwierdzające obrót towarem. Ale nikogo to nie obchodzi - podkreśla załamana kobieta.
Starosta potwierdza, że urząd nie zmieni decyzji. - Sugerowałem nawet, by uznać dowody mieszkanki ze Sławna i nie żądać zwrotu pieniędzy. Radcy prawni wyjaśnili jednak, że nie mamy nawet prawa analizować żadnych dodatkowych dowodów i na własną rękę oceniać czy ta pani prowadziła firmę. Przepisy są tutaj jednoznaczne - skoro nie mogliśmy przeprowadzić kontroli, to pieniądze trzeba zwrócić - zaznacza starosta.
Koszaliński urząd pracy skierował już sprawę do sądu. - Będę walczyć do upadłego - zapowiada mieszkanka Sławna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?