Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ustczanin sądzony za pobicie, ale nie za śmierć swojej przyjaciółki

Bogumiła Rzeczkowska
-To wszystko stało się przez alkohol - zeznał na sali rozpraw oskarżony.
-To wszystko stało się przez alkohol - zeznał na sali rozpraw oskarżony. archiwum
Prokuratura żąda trzech lat więzienia dla Romana P. z Ustki, oskarżonego o pobicie przyjaciółki. Obrona chce kary w zawieszeniu, bo mężczyzna nie spowodował śmierci kobiety.

Tragiczne wydarzenia w mieszkaniu przy ul. Słowiańskiej w Ustce rozegrały się w połowie czerwca ubiegłego roku. 37-letnia Katarzyna S. i 54-letni obecnie Roman P. pili alkohol.

- Kasię znałem z grupy AA. Nie byliśmy parą - mówi Roman P. przed salą rozpraw. - To wszystko stało się przez alkohol. Dzisiaj znowu chodzę na terapię i prowadzę już grupę.

Wtedy, późnym wieczorem przyjaciele o coś się pokłócili. Roman P. pobił kobietę. Kiedy ją znaleziono, leżała we krwi, bez przytomności. Krew była na ścianach, podłodze, meblach. Katarzyna S. zmarła w szpitalu. Nie pomogła jej operacja. Roman P. trafił do aresztu. Podejrzanemu o spowodowanie śmiertelnych obrażeń groziło do 12 lat więzienia.

Na początku wszystko świadczyło przeciwko niemu. Wyglądało na to, że w szale skatował kobietę. A później się wybielał: sam wezwał policję i powiedział, że przyszedł do mieszkania , gdzie zastał nieprzytomną Katarzynę S. W końcu na przesłuchaniu przyznał się do pobicia ofiary, ale stwierdził, że nie aż tak, by straciła przytomność. Dziwił się, dlaczego Kasia nie żyje, bo przecież ciosy nie były silne.
Jego wyjaśnienia potwierdziły opinie biegłych - specjalistów medycyny sądowej ze Słupska i z Gdańska.

Okazało się, że obrażenia, które były skutkiem bicia to siniaki i złamanie palca, czyli naruszające czynności ciała na czas dłuższy niż siedem dni, ale nie powodujące śmierć.

Lekarze opisali też jej prawdziwą przyczynę. Kobieta zatruła się alkoholem etylowym. Miała 4,5 promila w organizmie. Była bardzo chora, wycieńczona i dostała zapalenia otrzewnej.

Po tej opinii prokurator wypuścił Romana P. z aresztu, w którym podejrzany przebywał prawie pół roku. Już jako oskarżony, przed sądem Roman P. przyznał się do pobicia, żałował tego czynu, zapewniał, że przestał pić. Na dobrowolne poddanie się karze w zawieszeniu nie zgodziła się prokuratura.

Po zmianie zarzutu oskarżonemu grozi do pięciu lat więzienia. Prokurator zażądał trzech, obrona - kary w zawieszeniu.
- To fakt, że sytuacja była tragiczna, ale oskarżony nie spowodował śmierci kobiety - mówi Natalia Jesionek, obrońca Romana P. - To nim wstrząsnęło. Teraz leczy się odwykowo. Przeprosił rodzinę ofiary.

Sąd jednak nie ogłosił wyroku w wyznaczonym terminie. Sędzia Marcin Machnik wznowił proces, by przesłuchać jeszcze jednego świadka - sąsiadkę Katarzyny S. Wyrok najprawdopodobniej zapadnie w październiku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza