Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ustka straci swoje kultowe Kino Delfin

Fot. Krzysztof Tomasik
Tej jesieni zdecyduje się, czy usteckie kino pozostanie kinem.
Tej jesieni zdecyduje się, czy usteckie kino pozostanie kinem. Fot. Krzysztof Tomasik
Nie będzie już seansów filmowych w Ustce. A za trzy miesiące Kino Delfin może mieć nowego właściciela, który je zlikwiduje. Wszystko przez to, że ustczanie wybierają kina w Słupsku.

Kino w Ustce powstało w 1936 roku, w dużym stopniu dzięki dotacji, jaką ówczesny właściciel otrzymał od niemieckiej Luftwaffe. Niemieckie lotnictwo było zainteresowane kinem dla żołnierzy, bo blisko funkcjonował poligon i duże koszary. Potem kino przez lata należało do państwa polskiego.

W latach 90. minionego wieku zostało jednak sprywatyzowane i dotacje skończyły się. Od tej pory Delfin ma problemy. Pierwszy prywatny właściciel musiał się go pozbyć, bo wpadł w długi. Kupcem był Ireneusz Góralczyk i jego wspólnik, właściciele znanej usteckiej restauracji. Po dwóch latach jednak i oni dają za wygraną. - Nie jestem Rockefellerem. Nie mam z czego do niego dopłacać - mówi Góralczyk. I proponuje odsprzedaż kina miastu. - Bo chciałbym, żeby kino było kinem, a obecnie tylko samorząd może zapewnić utrzymanie tej funkcji - przekonuje. Alternatywą jest odsprzedaż kina innemu przedsiębiorcy, którego obecny właściciel kina nie chce ujawnić i który - wedle Góralczyka - definitywnie zmieni przeznaczenie obiektu, likwidując salę kinową i widowiskową na rzecz "innej działalności."

Włodarze Ustki nie są entuzjastami przejęcia kina na samorządowy garnuszek. Wartość transakcji to bowiem co najmniej 1,5 mln zł, a potem dopłaty. - Jest kryzys finansowy - tłumaczy Jacek Cegła. - Wciąż jeszcze zastanawiamy się, jak to zrobić, żeby móc ewentualnie połączyć kino z Domem Kultury i otrzymać na to pieniądze z Unii.

Ciekawe, że w innych miastach kina trzymają się. Elżbieta Łukaszus-Mijewska z słupskiego kina Rejs twierdzi, że jej placówka funkcjonuje w dużym stopniu dzięki dotacjom z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Przyznaje, że słupski ratusz bardzo w tym Rejsowi pomaga. - Chcieliśmy organizować z usteckim kinem wspólne ogólnopolskie imprezy filmowe, ale to jakoś nie wyszło - mówi.

W Łebie, która jest mniejsza od Ustki, kino od lat prowadzi prywatny właściciel, Mirosław Nastały. Po sezonie nie zamyka obiektu. Będzie wyświetlał filmy w piątki i w soboty. - Utrzymujemy się, bo gramy najlepszy możliwy repertuar - mówi.

- Chętnie przejąłbym kino w Ustce. Czy dałbym radę? Spoko! Według Góralczyka, Nastały nie zna jednak mentalności mieszkańców Ustki. - To nie jest tak, że my nie mamy widzów, bo ustczanie nie chodzą do kina. Chodzą, tylko że nie w Ustce, lecz w Koszalinie i w Słupsku - wyjaśnia. Przemysław Nycz, pracownik kina dodaje, że Delfina dobija też piractwo internetowe: - Słyszałem takie rozmowy młodych ludzi przed afiszami z nowymi filmami: "ten już mam, ten też, a ten właśnie mi się ściąga" - opowiada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza