W hipermarketach i sklepach rybnych już zaczął się sezon sprzedaży żywych karpi, które w wielu domach w różnych naczyniach będą teraz czekały, aż gospodynie przyrządzą z nich wigilijne potrawy.
Jednak to, co się dzieje w sklepach, oburza coraz więcej osób. Część z nich swoje opinie wyraziła poprzez internet, pisząc e-maile do naszej redakcji.
- To, co zobaczyliśmy - ja, moja żona i nasze dzieci - w hipermarkecie Real w Kobylnicy, przechodzi ludzkie wyobrażenie. W tym sklepie wyławiane są ze zbiornika żywe karpie. Potem od razu pakuje się je prosto do foliowych worków. Wszystko to robi się na oczach kupujących ludzi oraz dzieci, które patrzą na ten proceder. Brak wrażliwości nie zna granic. I to przed świętami ludzie paradują z żywym karpiem w worku w koszyku. Zwierzę dusi się w nim, bezskutecznie łapiąc powietrze. Czy karp różni się od innego stworzenia? - pyta internauta.
- Pokazujemy, jacy jesteśmy dwulicowi: jedne zwierzęta pieścimy, a inne bez żadnych wyrzutów sumienia torturujemy - napisała internautka Irena.
- Tylko na wyraźne żądanie klientów pakujemy żywe karpie do worków foliowych. Częściej oferujemy zakup wiaderek z wodą, worków foliowych z wodą bądź ryb przetworzonych. Musimy jednak szanować oczekiwania klientów - odpowiada Agnieszka Łukiewicz-Stachyra, rzecznik prasowy sieci Real.
- Klienci chcą kupować żywe karpie. Dopóki jest zapotrzebowanie, to z takiej formy handlu rybami nie zrezygnujemy - powiedział nam właściciel sklepu rybnego w Słupsku.
Tymczasem Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Polsce rozpoczęło kampanię ulotkowo-plakatową, w której przypomina, że znęcamy się ze szczególnym okrucieństwem się nad zwierzętami, przetrzymując ryby w pojemnikach bez wody lub niedotlenionej wodzie, niosąc rybę do domu w plastikowej torbie bez wody, patrosząc lub skrobiąc z łusek żywą rybę bądź ją zabijając bez ogłuszenia.
- Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt z 21 sierpnia 1997 roku takie działanie jest zagrożone karą do 2 lat pozbawienia wolności, ograniczenia wolności lub grzywny - przypomina Barbara Aziukiewicz, szefowa słupskiego oddziału TOZ. Apeluje także o przerwanie złej "tradycji". Przypomina także, że najlepszym sposobem spowodowania błyskawicznego uśnięcia ryby jest włożenie jej do pojemnika z wodą, przez którą przepuścimy prąd stały.
- Przyłączamy się do apelu Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, bo musimy wszyscy zmierzać do zmiany obyczajów. I tak już jest dobrze, bo coraz więcej osób dostrzega problem - ocenia Teodor Rudnik, szef Zarządu Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Słupsku. Jednak już nie namawia do kupowania karpi i wypuszczania ich do jezior lub stawów. - Kilka razy tak postąpiliśmy, to zostały brutalnie wyłapane ze stawu "Raj", gdzie miały być bezpieczne - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?