Jak informowaliśmy wczoraj, przygotowano projekt uchwały Rady Miejskiej w Słupsku o wzroście pensji prezydenta Słupska Krystyny Danileckiej-Wojewódzkiej. Pensja miała wzrosnąć z 10.600 zł do 19.485 zł miesięcznie. Do tego z wyrównaniem od 1 sierpnia br. Z początkiem listopada br. weszła w życie ustawa o wynagradzaniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, w tym samorządowców i radnych. Teraz podwyżki pensji prezydentów, burmistrzów, starostów oraz diet przyjmują wszystkie samorządy w kraju.
W 2018 roku rada miejska (bo to rada ustala wysokość pensji prezydenta) przyznała Krystynie Danileciej-Wojewódzkiej: wynagrodzenie zasadnicze 5.000 zł, dodatek funkcyjny 2.100 zł, dodatek stażowy (20 proc.) 1.000 zł i dodatek specjalny 2.500 zł. W sumie dawało to 10.600 zł brutto.
Te kwoty miały wzrosnąć do: wynagrodzenie zasadnicze 10.000 zł, dodatek funkcyjny 3.450 zł, dodatek specjalny (30 proc. wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego) 4.035 zł i dodatek stażowy (20 proc. wynagrodzenia zasadniczego) 2.000 zł. Razem 19.485 zł.
Jak nas zapewniano to już przesądzone, bowiem kluby radnych się na te ustalania zgodziły. Na sesji jednak nastąpiła niespodzianka.
Zaczęła radna Małgorzata Lenart z klubu prezydenckiego Łączy nas Słupsk i zaproponowała, by bardziej podwyższyć pensję pani prezydent. Skoro radzi sobie z finansami miasta w tym trudnym czasie.
Natomiast Renata Stec z klubu PO zaatakowała nie ideę a wysokość podwyżki. - Jest raport NIK o zarządzaniu spółkami miejskimi w Słupsku. Powinniśmy go omówić, pokazuje on wiele nieprawidłowości - zauważyła. - A samo uzasadnienie tej uchwały to tylko suche cytaty z ustawy, a skąd aż taka wysokość podwyżki?
Pani prezydent w odpowiedzi zauważyła, że to nie ona przygotowywała tę uchwałę, a przewodnicząca rady.
Anna Mrowińska z PiS: - Często jestem krytykiem sposobu zarządzania miastem przez panią prezydent. Gdyby jednak jej pensja zależała od mojej oceny podniosłabym ją, jako pensję prezydenta Słupska. Nawet do 30 tys. zł. Jak to wyglądało, gdy prezydent Słupska zarabiał mniej od burmistrza Ustki, a tyle co kierownik hipermarketu. Z całym szacunkiem odpowiedzialność jest dużo większa. I tak po podwyżce dla prezydenta, to podlegli mu szefowie miejskich spółek będą zarabiać więcej od niego.
Tadeusz Bobrowski, wiceprzewodniczący rady miejskiej z PiS: - Ustalenia w tej sprawie nastąpiły w gabinecie przewodniczącej rady miejskiej. Wszyscy się zgadzaliśmy, że powinna być podwyżka pensji.A oceną pracy pani prezydent nie jest ta dyskusja tylko danie lub nie absolutorium raz do roku.
W tym momencie Wojciech Gajewski, wiceprzewodniczący rady miejskiej z klubu prezydenckiego Łączy Nas Słupsk, poprosił o 10 minut przerwy.O to samo zawnioskował Jan Lange z PO. W kuluarach trwały zaś rozmowy o wysokości podwyżki dla pani prezydent.
Po powrocie na salę Beata Chrzanowska, przewodnicząca rady miejskiej z PO, zawnioskowała o podwyższenie pensji pani prezydent do maksymalnego poziomu dla miasta tej wielkości, czyli do 10.770 zł pensji zasadniczej i maksymalnych dodatków, w sumie więc do nieco ponad 20 tys. zł brutto.
Znowu jednak musiano zarządzić przerwę, bowiem w ratuszu był kłopot z policzeniem dodatków, tak by były zgodne z ustawą.
Ostatecznie za taką podwyżką zagłosowało 13 radnych (klub PiS, PO i prezydencki), pięciu było przeciw (wszyscy z PO), wstrzymało się dwóch (z PiS). Trzech radnych nie zagłosowało (na sesji dzisiaj był komplet radnych).
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
