Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdegradowana ze stanowiska za zwolnienie lekarskie (szczegóły sprawy)

Fot. Krzysztof Tomasik
Pani Anna wczoraj porządkowała swoje dotychczasowe biurko. Dzięki uporowi wywalczyła jednak dotychczasowe wynagrodzenie.
Pani Anna wczoraj porządkowała swoje dotychczasowe biurko. Dzięki uporowi wywalczyła jednak dotychczasowe wynagrodzenie. Fot. Krzysztof Tomasik
29-letnia księgowa Anna Orzechowska po zwolnieniu lekarskim wróciła do firmy. Przeżyła szok. Na jej miejscu siedział już nowy pracownik. PIP: - Takich przypadków jest mnóstwo.

Anna Orzechowska jest pracownikiem słupskiej firmy Terma od czterech lat. Nigdy wcześniej nie brała zwolnień lekarskich. Aż do początku tego roku.

- Mój dwuletni syn miał zapalenie oskrzeli - tłumaczy pani Anna. - Jestem samotną matką, więc musiałam pójść na zwolnienie lekarskie na dziecko.

Minęło trzy i pół tygodnia.

- Przyszłam do pracy i patrzę... a tam ktoś zajął moje biurko - mówi z żalem. - Szef powiedział mi, że nie będzie się tłumaczył, a jak mi się nie podoba, to mogę się zwolnić.

Pani Anna oświadczyła, że sama nie odejdzie i zapytała, czym będzie się teraz zajmować. Nikt nie przedstawił jej nowego zakresu obowiązków i ile będzie zarabiać.

- Na moje pytania nie było odpowiedzi. Szef szarpnął mnie za rękę i pokazał wyjście - mówi kobieta.
- Następnego dnia z księgowej stałam się osobą przyjmującą zamówienia.

Sprawa dla inspektora

W inspekcji pracy podobnych spraw nie brakuje. Miesięcznie przyjmuje się tu kilkadziesiąt podobnych zgłoszeń. Pracodawcy coraz częściej zamiast wręczać wypowiedzenia, wolą dyktować warunki nie do przyjęcia, żeby pracownik sam odszedł.

- Oficjalnych skarg na piśmie jest niewiele, bo pracownicy boją się o swoje miejsca pracy. Raczej proszą o poradę - mówi Roman Giedrojć, kierownik słupskiego oddziału Państwowej Inspekcji Pracy. - W tym przypadku szef powinien uprzedzić pracownika wcześniej o zmianie stanowiska. Przy stałych umowach o pracę powinno się stosować tak zwane wypowiedzenia zmieniające warunki pracy na trzy miesiące wcześniej. Po dwóch miesiącach pracownik musi podjąć decyzję, czy się zgadza. Jeśli tego nie zrobi, po trzech miesiącach traktowane jest to jako wypowiedzenie z pracy.

Walka o swoje

Gdyby pani Anna sama zrezygnowała z pracy, nie dostałaby zasiłku. Złym okiem patrzyliby na nią przyszli pracodawcy. Postanowiła więc walczyć. Złożyła skargę w PIP na szefa Termy.

- To pierwsza oficjalna skarga w tym roku - mówi Giedrojć.

Spotkaliśmy się wczoraj z właścicielami firmy Terma. Zapytaliśmy ich, czy degradacja wiąże się z obniżeniem wynagrodzenia pani Anny.

- Pani Anna będzie zarabiać zgodnie z dotychczasową umową o pracę - zapewnia Zenon Szymaniuk, współwłaściciel firmy Terma. - Jeśli się na to zgadza, może u nas pracować. Podczas poniedziałkowej rozmowy nie doszło też między nami do przepychanek. Pracownica stanęła mi na przejściu, więc zwyczajnie się o nią otarłem.

- Mamy swoje zobowiązania wobec urzędu skarbowego i państwa. Główna księgowa miała za dużo obowiązków podczas zwolnienia zdrowotnego pani Anny, dlatego musieliśmy zatrudnić dodatkową osobę i przeszkolić innych pracowników - dodaje Artur Szymaniuk, drugi współwłaściciel firmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza