Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Związki nie chcą zwolnień w bytowskim PKS

Andrzej Gurba
W bytowskim PKS-ie znowu wrze. Dwa z czterech działających w spółce związków zawodowych domaga się m.in. zaprzestania zwolnień i podniesienia płac. Grożą strajkiem.
W bytowskim PKS-ie znowu wrze. Dwa z czterech działających w spółce związków zawodowych domaga się m.in. zaprzestania zwolnień i podniesienia płac. Grożą strajkiem. Andrzej Gurba
W bytowskim PKS-ie znowu wrze. Dwa z czterech działających w spółce związków zawodowych domaga się m.in. zaprzestania zwolnień i podniesienia płac. Grożą strajkiem.

- Uważamy, że zarząd spółki celowo doprowadza firmę do bankructwa, a co za tym idzie, do likwidacji miejsc pracy, dlatego nie możemy stać obojętnie, widząc co dzieje się w firmie. Nie zgadzamy się na zwolnienia wieloletnich pracowników - napisali przedstawiciele związku zawodowego kierowców oraz zakładowej Solidarności. Pracownikom nie podoba się, że "restrukturyzacja" odbywa się tylko ich kosztem. Związki twierdzą też, że pracowników zmusza się do dojeżdżania do pracy prywatnymi samochodami, na każdym kroku grozi zwolnieniami.
Dwa związki, do których należy 115 pracowników spośród 180, sformułowały pięć postulatów. Pierwszy dotyczy zaprzestania likwidacji stanowisk i przywrócenia zwolnionych osób do pracy. Kolejny to podwyższenie pracownikom fizycznym pensji do średniej płacy w grupie pracowników umysłowych. Związki chcą też, aby zarząd spółki konsultował z nimi ustalanie norm zużycia paliwa przez autobusy. Czwarty postulat dotyczy zapewnienia kierowcom dojazdu z miejsca zamieszkania do miejsca pracy albo zwrotu poniesionych przez nich kosztów. Ostatni postulat dotyczy zwiększenia godzin pracy stacji obsługi pojazdów (teraz jest czynna do godz. 19, związki chcą, aby była to 22).
- Czekamy na stanowisko prezesa, choć nie łudzimy się, że nasze postulaty zostaną spełnione. Wejdziemy więc w spór zbiorowy. Jeśli on nie przyniesie zadawalających efektów, to może dojść do strajku - usłyszeliśmy od przedstawiciela jednego ze związków.
Leszek Waszkiewicz, prezes PKS Bytów, nie chce w tej chwili publicznie ustosunkować się do postulatów związków. - Nie będę uprzedzał pewnych rzeczy. Związki nie podały terminu, do którego czekają na odpowiedź. Wystąpiłem już o określenie tego czasu. Następnie odpowiem związkom. Jeśli nie będzie porozumienia, to wejdziemy w spór zbiorowy z obowiązkowymi negocjacjami, mediatorem - oznajmia Waszkiewicz.
Choć prezes nie odnosi się do postulatów związków, to oczywiste jest, że nie dojdzie do spełnienia większości z nich (zaprzestanie zwolnień, podwyżki, zapewnienie dojazdu do pracy). Gdyby stało się inaczej, PKS jeszcze bardziej pogrążyłby się finansowo.
- Od dłuższego czasu w firmie przeprowadzamy proces restrukturyzacji, który wiąże się m.in. ze zwolnieniami, likwidacją dodatków. Wiadomo, że powoduje to opór pracowników. Nie mamy jednak wyjścia. Cięcia muszą być, aby PKS wyszedł na prostą - mówi Waszkiewicz.
Nie jest to pierwszy spór między związkami i pracownikami a prezesem. Nie tak dawno domagano się obcięcia wynagrodzenia członkom zarządu, a później odwołania prezesa.
Za 2011 rok PKS Bytów odnotował stratę w wysokości prawie 800 tysięcy złotych. d

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza