Całą akcję zorganizowano w ramach ćwiczeń na prośbę Urzędu Morskiego w Słupsku, strażakom z OSP Łeba pomagali płetwonurkowie ze Straży Pożarnej w Ustce.
Jak udało nam się ustalić, kierowca samochodu - młody łebianin wjechał samochodem osobowym do kanału portowego około godziny 3 w nocy 6 czerwca. Jeszcze zanim samochód wpadł do wody mężczyzna wydostał się z samochodu i uciekł z miejsca zdarzenia. Prawdopodobnie sytuacja była próbą samobójczą.
W środę rano w Kapitanacie Portu pojawiła się właścicielka samochodu, którą jest babcią kierowcy. W południe auto zostało odebrane z terenu portu, przedstawiciele Kapitanatu poinformowali, że chcieliby porozmawiać z kierowcą samochodu. Chodzi o złożenie oświadczenia, które ma jednoznacznie ustalić, czemu samochód znalazł się na dnie kanału portowego.
- Nasza dalsze postępowanie będzie zależne od tego, co powie nam ten młody mężczyzna. Bo wjechanie samochodu do kanału mogło być przypadkowym działaniem, mogło też chodzić na przykład o celowe zanieczyszczenie portu paliwem samochodu. Jedna z możliwości mówi o tym, że kierowca Passata będzie musiał pokryć koszty akcji wydobycia samochodu. Na tym etapie nie znamy jeszcze szczegółów oświadczenia tego mężczyzny i nie wiadomo, czy sprawa będzie miała właśnie taki finał - poinformował "Głos Pomorza" Mirosław Krajewski, zastępca dyrektora ds. inspekcji morskiej w Urzędzie Morskim w Słupsku.
W sprawie nie prowadzi żadnego postępowania lęborska policja.
- Sytuacja miała miejsce na terenie portu i ewentualne postępowanie w tej sprawie leży w gestii Kapitanatu Portu - tłumaczy asp. Daniel Pańczyszyn, oficer prasowy KPP Lębork.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
