Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biznesmen wyjaśnia, dlaczego lądował na zamkniętym lotnisku

Redakcja
- Wylądowałem na lotnisku w Redzikowie, bo podejrzewałem, że mam uszkodzony ster, a nie chciałem lądować w Krępie Słupskiej, gdzie akurat ćwiczono latanie na szybowcach - tłumaczy Janusz Gaczyński, właściciel wielu nieruchomości na Pomorzu, w tym budynku po kinie Milenium w Słupsku.

Według jego relacji, w sobotę po południu leciał swoją awionetką wraz z osobą towarzyszącą w kierunku Kołobrzegu.

- W drodze jednak zawróciłem, bo zmieniła się pogoda. Z powrotem leciałem od strony morza - opowiada Gaczyński. - Gdy poinformowałem Gdańsk, że wracam do Krępy Słupskiej, poczułem, że ster staje się sztywny. Zacząłem podejrzewać, że doszło do jego uszkodzenia. Wtedy zdecydowałem się na lądowanie na lotnisku w Redzikowie, aby sprawdzić stan steru, bo obawiałem się to zrobić w Krępie Słupskiej, gdzie akurat na lotnisku było dużo ludzi i szybowców, gdyż w tym czasie ćwiczono na nich loty.

Na wojskowym lotnisku w Redzikowie powitali go ochroniarze, którzy poinformowali go, że naruszył przestrzeń powietrzną USA.

- Byli zdenerwowani, a ja tłumaczyłem im, dlaczego wylądowałem. Nie było sensu się przedstawiać, bo chciałem jak najszybciej sprowadzić mechanika, aby sprawdził awionetkę i wtedy szybko poleciałbym do Krępy Słupskiej - dodaje Gaczyński.

Ten zamysł się jednak nie powiódł, bo mechanika nie było w pobliżu , a po zachodzie słońca Gaczyński już nie mógł wystartować.

Z kolei ochrona powiadomiła policję, która zaczęła ustalać nazwisko właściciela samolotu i dlaczego pilot wylądował bez zezwolenia na lotnisku wojskowym.

W niedzielę sporo czasu Gaczyński tłumaczył się policjantom. Gdy wreszcie dotarł na lotnisko w Redzikowie, okazało się, że awionetkę już przeszukała Żandarmeria Wojskowa, bo ... podejrzewano, że na lotnisku w Redzikowie wylądował ktoś związany z Alkaidą.

- Mechanik obejrzał samolot. Stwierdził, że niedoładowane akumulatory spowodowały, że urządzenie nazywane trymerem nie działało tak, jak powinno. W efekcie miałem wrażenie uszkodzenia steru. Wyszło na to, że po dwustu godzinach lotu jeszcze może pilota coś zaskoczyć - kończy swoją opowieść Gaczyński.

Po tym przykrym doświadczeniu nie zamierza jednak rezygnować z kolejnych lotów. Z kolei policja powiadomi o tym zdarzeniu służby zajmujące się nadzorem nad lotami. Awionetka tymczasem stoi w hangarze na lotnisku w Krępie Słupskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza