- Zgodnie z unijnym rozporządzeniem, które od 1 maja przyszłego roku stanie się naszym prawem, nie będziemy mogli korzystać z funduszy wspierających rozbudowę naszych statków ani ich modernizować na własny koszt. Co więcej, ostre wymogi sanitarno-weterynaryjne zlikwidują praktycznie handel detaliczny rybami, zwłaszcza tzw. sprzedaż z burty - alarmuje Bogdan Waniewski, rybak z Dziwnowa a jednocześnie prezes Stowarzyszenia Armatorów Rybackich i członek Sztabu Kryzysowego Polskiego Rybołówstwa.
Bogdan Waniewski jeszcze do niedawna należał do orędowników wejścia Polski do krajów Wspólnoty. Przed referendum namawiał nawet kolegów z branży, by głosowali za wejściem do Unii.
- Nie przypuszczałem jednak, że przedstawiciele rządu dopuszczą się takiej manipulacji - mówi wzburzony. - Miała być wspólna polityka rybołówstwa tymczasem pod koniec ubiegłego roku Unia Europejska wydała rozporządzenie dotyczące pomocy strukturalnej dla rybołówstwa. W efekcie pozbawia się nas dostępu do jakichkolwiek pieniędzy potrzebnych do rozbudowy i modernizacji naszych kutrów. Mało tego, od stycznia 2005 roku nie wolno nam czynić jakichkolwiek inwestycji, które wpływają na tzw. zdolność połowową, nawet z własnych pieniędzy.
O tych zmianach rybacy dowiedzieli się dopiero po referendum. Rząd, zdaniem naszego rozmówcy, świadomie nie informował o nowych rozporządzeniach z obawy, iż brać rybacka nie opowie się w referendum za wejściem Polski do Unii.
Na polskim wybrzeżu jest ponad 420 kutrów z czego ponad połowa znajduje się w zachodniopomorskich portach. W większości są to jednostki wymagające poważnych inwestycji, modernizacji, rozbudowy ładowni, wymiany silników na mocniejsze itd. Tymczasem przepisy unijne takich inwestycji zabraniają. Co więcej, nie będzie na ten cel żadnych funduszy. - Jak mamy konkurować z rybakami z UE? - pyta retorycznie prezes Zrzeszenia Armatorów Rybackich. - Wcześniej mogliśmy liczyć nawet do 40 proc. subwencji na modernizacji swoich jednostek. Teraz nie ma my praktycznie żadnej pomocy finansowej. Unijne przepisy wiążą się jeszcze z innymi ograniczeniami. Zdaniem rybaków wymogi sanitarno-weterynaryjne są tak restrykcyjne, że w praktyce oznaczają koniec rynku lokalnego w tej branży i detalicznego handlu rybą z burty.
Rybacy są przerażeni. Stworzyli Sztab Kryzysowy Polskiego Rybołówstwa, integrując w ten sposób przedstawicieli Stowarzyszenia Armatorów Rybackich w Dziwnowie, Zrzeszenia Rybaków Morskich w Gdyni i Krajowej Izby Rybackiej z siedzibą w Ustce. Próbują - niestety na razie bez większych efektów - wpływać przynajmniej na kształt przepisów wewnętrznych, które mogłyby ich jakoś chronić. Obawiają się jednak, że niebawem będą musieli kasować swoje jednostki.
Andrzej Tyszkiewicz, zastępca prezesa Krajowej Izby Rybackiej w Ustce nie widzi przyszłości floty rybackiej w aż tak ciemnych kolorach. Według niego polskie władze będą musiały traktować dość liberalnie unijne przepisy, aby znaleźć zrozumienie wśród rybaków. - Rzeczywiście część przepisów zmieniła się tuż po traktacie akcesyjnym, więc właściwie trzeba by negocjacje w sprawie integracji branży rybackiej prowadzić od nowa. Liczę jednak, że władze polskie będą traktowały dość łagodnie nasze kutry dopóki nie wyklaruje, które z nich będą kasowane, a które nie, tym bardziej że część kutrów w Unii Europejskiej wcale nie jest w lepszej sytuacji - uważa.
Zaraz dodaje, że nie wierzy również w teoretyczną możliwość, którą przewiduje prawo, że w roku wstąpienia Polski do UE do końca roku armatorzy będą się mogli w Brukseli ubiegać o dofinansowanie remontów kutrów. - Procedura jest tak skomplikowana, że nie przypuszczam, aby w kilka miesięcy można ją było pomyślnie przejść - dodaje Tyszkiewicz.. Czy KIR będzie się buntowała? - To zależy od nastrojów w środowisku - uważa Tyszkiewicz.
Rybacy z Unieścia wiedzą swoje: - Nikt przecież nie postawi kontrolerów przy każdej łódce. Rygorystyczne przepisy unijne, na wielu frontach, natychmiast pobudzą szarą strefę i handel pokątny. Marek Gzel, rybak z Kołobrzegu i sekretarz Stowarzyszenia Armatorów Rybackich jest dobrej myśli: - Żadne przepisy, polskie czy unijne, nie mogą zabronić nam sprzedaży ryb z burty - wyjaśnia. - Nikt nam tego nie może zakazać, bo z handlu żyjemy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?