- Nie byliśmy zadowoleni, ale ważne, że widzom się podobało - mówili nam w niedzielę bracia Legunowie, finaliści programu "Mam talent". Dzień wcześniej zachwycili widzów, mimo że szyki pomieszała im... grypa.
- Poproszono nas, abyśmy wykonali go na pogrzebie Jana Weicherta. To dla nas zaszczyt - przyznał Marcel Legun podczas niedzielnej rozmowy telefonicznej.
Utwór skomponował Zbigniew Preisner w hołdzie zmarłemu przyjacielowi - Krzysztofowi Kieślowskiemu. To pieśń żałobna. Początkowo, kiedy bracia zaproponowali tę kompozycję, producenci programu uważali, że ten rodzaj muzyki nie najlepiej wypadnie. Potem jednak zmienili zdanie.
- Chłopcy są zmęczeni, właśnie jesteśmy w drodze z jednego studia do drugiego, na kolejny wywiad. Zmagali się też z chorobą. Jeszcze przed koncertem dwukrotnie brali inhalacje - usprawiedliwiała chłopców ich mama, Beata Legun.
Tym bardziej, że w dniu występu już od od godziny 11.30 bracia byli w studio i przygotowali się do programu. - Na szczęście jest tam niesamowicie przyjazna atmosfera - opisywali nam relacje za kulisami.
Zdaniem bliźniaków każdy z uczestników sobotniego programu zasługiwał na finał. Wygrali jednak oni.
- Schodząc ze sceny nie byliśmy jednak zadowoleni. Nie mieliśmy tremy, ale kłopoty z głosem sprawiły, że tym razem śpiew nie sprawiał nam takiej przyjemności jak zwykle - przyznali. Zdradzili też, że odczuwają już skutki popularności. - Tempo wydarzeń teraz jest spore, ale za kilka dni wszystko wróci do normy: szkoła, książki, próby - zapewnili.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?