Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kierowcy MZK czują się jak niewolnicy. Kontrowersje wokół sprzedaży biletów i karnetów w autobusach miejskich w Słupsku

Zbigniew Marecki
Fot. Krzysztof Piotrkowski
Zarząd Infrastruktury Miejskiej w Słupsku zagroził spółce MZK miesięczną karą w wysokości 54 tysięcy złotych, jeśli kierowcy nie będą sprzedawać pasażerom biletów i karnetów. - Pan Borecki, dyrektor ZIM i jego współpracownicy się pozamykali, a nam nakazują sprzedaż biletów i karnetów, choć nic nie zrobili, aby rozwinąć inne sposoby ich dystrybucji - mówi Dorota Sobczak, przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej RP w Słupsku.

Przed wybuchem epidemii koronawirusa sprzedaż pasażerów biletów i karnetów przez kierowców autobusów MZK stała się głównym sposobem ich dystrybuicji. Szacuje się, że nawet 80 procent biletów i karnetów była tak rozprowadzana. Także dlatego, że w mieście zlikwidowano większość kiosków ruchu, punkt sprzedaży biletów i karnetów na dworcu PKP nie jest zbyt zachęcająco położony, a prywatni dystrybutorzy nie są zbyt zainteresowani tym biznesem, bo muszą z góry wyłożyć gotówkę na zakupów biletów. W tej sytuacji Zarząd Infrastruktury Miejskiej zdecydował, że od poniedziałku w miejskich autobusach MZK ma wrócić, wstrzymana w marcu sprzedaż biletów.

- W zapisie umowy z ZIM zaznaczono, że kierowcy będą się zajmować tylko doraźną sprzedażą biletów. Tymczasem praktyka jest zupełna inna. Na dodatek pan Borecki wypowiada się w mediach, że jak się nam nie podoba, to możemy się zwolnić. To jest formą szantażu. Oczywiście wiemy o rządowych poluzowaniach w sprawie liczby pasażerów w autobusach, ale nikt nie zniósł obostrzeń dotyczących strefy buforowej dla kierowców. U nas w tym zakresie nic się nie robi. Nie ma także żadnych posunięć, aby rozwinąć inne metody dystrybucji biletów i karnetów. Myślę choćby o biletomatach - dodaje Dorota Sobczak.

W podobnym tonie wypowiada się Andrzej Turowski, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" przy MZK. Według niego problemem jest to, że obecnie po ulicach Słupska jeździ tylko ok. 30 z przeszło 50 autobusów MZK.

- To w naturalny sposób obniżyło dochody spółki. Poza tym część pasażerów z powodu taniego paliwa przesiadła się do samochodów prywatnych. Z tego powodu jest taki silny nacisk na to, aby sprzedawać bilety i karnety w autobusach, bo do tego byli przyzwyczajeni pasażerowie. Nie bierze się natomiast pod uwagę zagrożenia, jakie to stwarza dla kierowców, którzy mają kontakt z pieniędzmi oraz różnie się zachowującymi pasażerami, bo zdarzają się nawet tacy, którzy plują na kierowców. Tymczasem w autobusach lub na przystankach można zamontować biletomaty. Wtedy kierowcy będą mniej narażeni i nie będą tracić czasu, bo sprzedaż biletów czasem powoduje opóźnienia. Tę sprawę można by załatwić choćby przy zakupie kolejnych autobusów - mówi Andrzej Turowski.

Tymczasem Jarosław Borecki, dyr. ZIM wyjaśnia, że w Słupsku przewiduje się wprowadzenie biletomatów, ale jeszcze nie wiadomo, kiedy to nastąpi. - Chcemy to zrobić w ramach programu jednego biletu, który chce wdrożyć Urząd Marszałkowski. Jednocześnie prezes MZK ma sprawdzić, ile kosztowałby zakup biletomatów, gdybyśmy zrobili to wcześniej. Tymczasem wracamy do sprzedaży biletów i karnetów w autobusach. Jeśli kierowcy nie akceptują tego rozwiązania, to mogą przecież pracować w innych miejscach, bo mamy wolny rynek i każdy może wybierać miejsce pracy - dodaje dyr. Borecki.

Zobacz także: Postęp prac na ul. Legionów Polskich i Zaborowskiej

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza