Martwą fokę, którą na plażę w Orzechowie (w pobliżu ujścia rzeki Orzechówki) wyrzuciło morze, znalazł nasz czytelnik. Powiadomił Stację Morską Uniwersytetu Gdańskiego na Helu. Poruszył tym samym łańcuszek ludzi, w większości wolontariuszy oddanych ochronie ginącego gatunku. Na miejsce wysłano najbliżej mieszkającego wolontariusza, Jerzego Bagińskiego. Pan Jerzy w piątek wieczorem odnalazł fokę, pobrał próbki i wysłał je do centrali na Hel.
- To był tegoroczny samiec foki szarej, który dość długo przebywał już w wodzie. Nie miał sierści. Nie było sensu ciągnąć go na Hel. Był w stanie rozkładu - mówi Bagiński.
Zapadła decyzja, że ze względów sanitarnych fokę należy zutylizować. - Wracając z Orzechowa, próbowaliśmy się skontaktować ze Strażą Miejską w Ustce. Ta odesłała nas do straży gminnej, bo to na jej terenie znajdowała się foka. Niestety, nie udało nam się to - relacjonuje Jerzy Bagiński.
Strażników gminnych obowiązują te same przepisy prawa pracy, co każdego innego urzędnika. Nie pracują więc w weekend. W sobotę Jerzy Bagiński pojechał spotkać się bezpośrednio z wicewójtem Krzysztofem Wysockim.
- Pan Wysocki przy nas zadzwonił i kazał komuś zająć się tą sprawą. Jednak w niedzielę, kiedy przyjechałem ponownie na plażę do Orzechowa, foka leżała w tym samym miejscu - mówi wolontariusz. - Wkoło gromadzili się plażowicze, były dzieci i psy. Totalne zagrożenie. Nie było nawet jak odgrodzić zwłok od ludzi - dodaje.
W poniedziałek rano pan Jerzy ponownie udał się do straży gminnej.
- Powiedziano mi, że foka zostanie rano uprzątnięta. O godzinie 13 foka nadal leżała nietknięta. Dopiero około 15.30 zadzwonił do mnie kierowca z firmy utylizacyjnej z informacją, że ją wywozi - mówi mężczyzna.
Wolontariusz dzwonił również do sanepidu.
- Poinformowano mnie, że to w zasadzie nie ich sprawa, bo ich interesują kąpieliska
- mówi. - Najbardziej zbulwersowało mnie to, że nie ma strażnika gminnego, do którego można się zwrócić w weekend z taką sytuacją - dodaje Jerzy Bagiński.
Martwa foka leżała na plaży, ulęgając rozkładowi od piątku do poniedziałkowego popołudnia. Stwarzała realne zagrożenie. Gdzie była straż gminna?
- Straż gminna pracuje tak samo jak urząd. Na dzień dzisiejszy nie ma dyżurów strażników gminnych w dni wolne od pracy. W takiej sytuacji pozostaje zgłaszać się do służb mundurowych, które pełnią służbę, np. do policji - mówi Anna Sobczuk-Jodłowska, wójt gminy Ustka.
Problemem jest również zbyt mała liczba firm, które zajmują się utylizacją. - Jesteśmy na nie skazani, a nie ma ich wiele na rynku. Większość z nich też nie pracuje w dni wolne - wyjaśnia wójt gminy Ustka.
Tak też było i w tym wypadku. Firma utylizacyjna otrzymała zgłoszenie w sobotę. - Myślę, że na przyszłość takie sprawy należy zgłaszać bezpośrednio na policję, która po przejęciu zgłoszenia powinna skontaktować się z nami. Tak jak ma to miejsce w sytuacjach kryzysowych - zaznacza pani wójt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?