Na poniedziałkowej rozprawie jedynym świadkiem był Krzysztof B., przewodniczący rady nadzorczej Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Słupsku w czasie, gdy miało dojść do czynu zarzucanego Andrzejowi G., byłemu prezesowi zarządu tej spółki. Andrzej G. odpowiada za złamanie przepisów Prawa własności przemysłowej. Chodzi o logo spółki.
Według aktu oskarżenia, choć nie był do tego uprawniony, złożył w Urzędzie Patentowym RP wniosek o rejestrację logo PGK. Wskazał, że jest jego twórcą. W czasie postępowania ustalono, że PGK w 2008 roku, kiedy jego prezesem był Andrzej G., zleciło opracowanie logo wydawnictwu w Słupsku. Faktura wystawiona przez wykonawcę zlecenia, a zatwierdzona przez Andrzeja G., została zapłacona 28 listopada 2008 roku. 14 listopada 2012 roku Andrzej G. nie był już prezesem PGK, ale nadal tam pracował.
Wtedy właśnie złożył bez wiedzy spółki do Urzędu Patentowego RP wniosek o rejestrację logo, przypisując sobie autorstwo tego projektu. PGK powiadomiło prokuraturę po tym, gdy w październiku 2014 były prezes zażądał 300 tys. zł za używanie logo lub zaprzestanie jego używania.
- Nie przyznaję się. Jestem autorem logo PGK. Zaprojektowałem je osobiście - wyjaśniał oskarżony na pierwszej rozprawie, tłumacząc, że w sprawie rejestracji zwrócił się do rzecznika patentowego z odpowiednimi dokumentami, a ten nie miał zastrzeżeń i podjął się prowadzenia sprawy przed Urzędem Patentowym.
- Samym trybem sprawy nie interesowałem się, mając pełne zaufanie do rzecznika. Wniosek został uwzględniony i rejestracji dokonano. Nikt nie kwestionował autorstwa znaku, aż do momentu, kiedy wystąpiłem o zaniechanie używania go przez PGK. Reakcją było skierowanie sprawy do prokuratury. Jest mi ogromnie przykro, że w takiej deprecjonującej moją osobę atmosferze firma próbuje rozstrzygnąć sprawę. Wcześniej na korzyść oskarżonego zeznawał Roman Sz., właściciel firmy, która opracowała znak graficznie. Świadek twierdził, że wizualizacje były autorstwa Andrzeja G. Wczoraj natomiast Krzysztof B. zeznał, że zgodził się, by prezes przygotował nowy znak.
- Nie widziałem problemu, bo pan Andrzej G. miał zdolności plastyczne. Miał kilka obrazów namalowanych - mówił świadek. - Jego projekt nie naraził PGK na straty. Obniżył nawet koszty ewentualnego wynajęcia firmy graficznej. Nie podjąłem decyzji na piśmie o ewentualnym jego autorstwie. Na piśmie wyraziłem zgodę na wdrożenie logo autorstwa prezesa. Nie przypominam sobie konsultacji z radą nadzorczą. Żadnej uchwały rada nie podjęła. Na pytanie radcy prawnego PGK, dlaczego jako przewodniczący bez konsultacji z radą wyraził zgodę, świadek odpowiedział, że miał pełnomocnictwo właściciela. Dodał też, że wcześniej nigdy nie było sporów między prezesem a spółką ani negatywnych uwag co do używania znaku czy potrzeby jego zmiany. Na lipcowej rozprawie sąd przesłucha rzecznika patentowego.
Zobacz także:
- Nocne włamanie do jednego ze słupskich domów
- Zawodowy strażak miał 1,6 promila alkoholu. Zatrzymany podczas jazdy
- Maja Sablewska ubierała słupszczanki (wideo, zdjęcia)
- Członkowie słupskiego gangu wkrótce zostaną oskarżeni
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?