Dwa dni czekał prezydent Maciej Kobyliński z odpowiedzią na apel koła i klubu PO słupskich radnych, którzy wystąpili w czasie sesji do prezydenta. Stanowisko przedstawiła na sesji przewodnicząca klubu Beata Chrzanowska.
- Przyjmując, iż otrzymanie dotacji jest co najmniej wątpliwe, apelujemy o rozważenie zasadności kontynuowania umowy z urzędem marszałkowskim na realizację projektu budowy Parku Wodnego - jako że umowa ta, narzucając pięcioletni rygor dotrzymania wszystkich jej warunków, (tzw. zasada trwałości), krępuje miasto w poszukiwaniu innych rozwiązań problemu budowy - odczytywała radna.
- Obiecane Słupskowi jako dotacja środki warto przeznaczyć na inne ważne dla miasta zadania, póki jest jeszcze czas na taki manewr. Ewentualne rozwiązanie umowy z urzędem marszałkowskim otwiera wiele nowych możliwości sensownego kontynuowania budowy, bardziej adekwatnych do obecnej sytuacji - tak w odniesieniu do stanu finansów miejskich, jak i ekonomicznej perspektywy funkcjonowania przyszłego parku wodnego.
Platforma wytknęła nieprawidłowości w prowadzeniu inwestycji i wskazała na jej niepewną przyszłość. W kuluarach mówi się, że marszałek zgadza się z argumentacją członków swojej partii i pieniądze mógłby przeznaczyć na inne inwestycje. Jednak oficjalnie nie zajmuje stanowiska.
- W czwartek sprawy akwaparku w ogóle nie poruszano. Nie znam jeszcze programu na następny tydzień - mówi Małgorzata Pisarewicz, rzeczniczka Urzędu Marszałkowskiego.
Wykonawca został wyłoniony, ale żąda więcej niż pierwotnie zakładano, a radni nie chcą dołożyć rujnujących budżet Słupska 17,4 mln zł, by mógł wejść na plac budowy. Czy w tej sytuacji marszałek ma jeszcze wolę kontynuowania tej umowy?
- Trudno mówić o woli marszałka. Najważniejsze jest to, czy rada się zgodzi, a po drugie - kończy się program unijny. Czas mija, a inwestycję trzeba zakończyć we właściwy i zgodny z prawem sposób. Czekaliśmy dosyć długo. Jeśli cokolwiek się zdarzy, najpierw dowie się o tym beneficjent - dodaje rzeczniczka.
Czas rozliczeń bezpowrotnie minie 30 czerwca 2015 roku. Umowę pomiędzy marszałkiem a prezydentem o 19,2 mln zł jakoś trzeba będzie rozwiązać.
- Nie jest to intencją prezydenta - oświadcza Dawid Zielkowski, rzecznik ratusza, ale nie odpowiada nam na pytanie, jak Maciej Kobyliński się odnosi do apelu słupskiej Platformy o rozważenie zasadności kontynuowania umowy.
W piątkowym liście otwartym prezydent Kobyliński - do Jana Kozłowskiego, szefa pomorskiej Platformy i posła Zbigniewa Konwińskiego, apeluje, by ci wpłynęli na radnych z PO.
Prezydent krytykuje radnych i zarzuca im, że działają wbrew zarządowi województwa. Prezydent też zapowiada, że nie może tolerować działania radnych i będzie zmuszony podjąć kroki, aby zapobiec wielkiej szkodzie, czyli zaniechaniu budowy. Jakie kroki?
- Nie uprzedzajmy faktów - milczy rzecznik.
Trudno jednak w liście prezydenta znaleźć odniesienie się do kwestii rozwiązania umowy. Zarówno on, jak i urzędnicy ratusza wielokrotnie publicznie ostrzegali, że taka sytuacja grozi zwrotem z odsetkami wypłaconych już przez marszałka pieniędzy. Także przez partnera projektu - Pomorską Agencję Rozwoju Regionalnego, której marszałek przyznał milion na rewitalizację Klasztornych Stawów.
Jednak wbrew tym twierdzeniom, jeśli umowa zostanie rozwiązana w wyniku zgodnej woli stron, Słupsk i PARR zachowają dofinansowanie do poniesionych już wydatków.
Radni kontra prezydent Maciej Kobyliński:Zagłosuj na najlepszych radnych w Słupsku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?