Radni kontynuowali debatę budżetową, którą przerwali 30 grudnia. Wszyscy oczekiwali, że skupią uwagę tylko nad proponowanymi przez kluby radnych i prezydenta zmianami w stosunku do pierwotnego projektu. Tymczasem debata miała szerszy charakter. Przede wszystkim radna Krystyna Danilecka-Wojewódzka wypowiedziała swoją ogólną ocenę sytuacji mieście. Nazwała Słupsk wielkim marketem.
- To nasza wina, że atrakcją miejską stały się wizyty w marketach. Nie może być tak, że zachwycać nas będą wizyty różnych celebrytów. Czy powodem do dumy stać się ma wizyta posła Kalisza na turnieju piłkarskim? - ironizowała. - W mieście są ludzie, którzy chcą uczestniczyć w kulturze elitarnej.
Skandalem określiła fakt, że dochody miasta w tym roku będą o 20 milionów złotych niższe niż w ubiegłym roku. - Ludzie nie kupują działek w mieście, bo są za drogie. Robią to natomiast w sąsiednich gminach, gdzie można je kupić za 29 złotych za m kw. - przekonywała.
Suchej nitki nie zostawiła na programie naprawczym, który przygotował prezydent Kobyliński. - Opracowano go na poziomie gimnazjum. Zwiększenie kontroli i podwyższenie opłat za przedszkola i żłóbki to nie jest program naprawczy. Jak tak dalej pójdzie, to w następnej kadencji w mieście będzie już tylko 80 tysięcy mieszkańców - dodała radna.
Prezes odchodzi
Sporą część dyskusji poświęcono Agencji Promocji Regionalnej Ziemia Słupska, i promocji w ogóle. Decyzją radnych spółka APR miała zostać zlikwidowana do końca roku. Tak się nie stało. Jej prezes, Remigiusz Łoś, powiedział, że nie chce trwać w wirze politycznych przepychanek i ogłosił rezygnację z funkcji. Mówił o trudach związanych z pracą, co radni skwitowali, że za ten trud pobiera 10 tys. zł miesięcznie.
Beata Chrzanowska, szefowa klubu PO zapowiedziała, że wystąpi z wnioskiem o ograniczenie wydatków promocyjnych i powrót do dyskusji o niej, ale dopiero po likwidacji APR.
Dorota Bałukonis, skarbnik miasta, przekonywała, że sporo pieniędzy już wydano w związku z przygotowaniami do sezonu letniego. Zamówiono m.in. gadżety, które trafiają do turystów i gości miasta. Radni uznali, że znowu postawiono ich w obliczu faktów pod ścianą i ostro przycięli budżet APR.
Nie dla nowych kredytów
Po raz kolejny, ale już bez większej dyskusji, radni nie zgodzili się na emisję nowych obligacji (kredytu) na dokończenie budowy parku wodnego. Przypomnijmy, że na dokończenie tej inwestycji potrzeba dodatkowych 17,3 mln wobec pierwotnego projektu.
Przejęto też na wniosek klubu PIS o ograniczenie prerogatyw prezydenta w sprawach wydatków związanych z wynagrodzeniami pracowników ratusza i wydatkami majątkowymi. Dokonano jeszcze przeglądu innych inwestycji miejskich, ale ostatecznie większość z nich utrzymano. Za tak zmienionym budżetem głosowała niezbędna większość - 15 radnych. Przeciw byli tylko wspierający prezydenta radni SLD. Prezydent Maciej Kobyliński pojawił się tylko na początku sesji. Publicznie przeprosił byłego pracownika ratusza Antoniego Góreckiego za nieprawdziwe słowa, że zwolnił go z pracy (zwolnił się on sam - dop. red.), czym zrealizował postanowienie sądu w tej sprawie. Następnie opuścił salę i udał się w delegację do Brukseli. Budżet ma, ale daleki od swoich wyobrażeń.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?