Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk. Ordynator S. ma zarzuty: groził kobiecie i namawiał ją do przerwania ciąży

Fot. archiwum
Według lęborskiej prokuratury słupski lekarz złamał prawo.
Według lęborskiej prokuratury słupski lekarz złamał prawo. Fot. archiwum
Lęborska prokuratura uważa, że ordynator S. ze Słupska złamał prawo. Grozi mu za to kara pozbawienia wolności. Pozostanie jednak na swoim stanowisku. - To jest moja prywatna sprawa - powiedział wczoraj S. w rozmowie z dziennikarzem "Głosu Pomorza".

Doktor S. usłyszał przedwczoraj dwa zarzuty w Prokuraturze Rejonowej w Lęborku. Pierwszy dotyczy stosowania gróźb karalnych, za co grozi grzywna, ograniczenie albo pozbawienie wolności do lat dwóch. Drugi dotyczy namawiania do przerwania ciąży (nie została przerwana). Za to grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.

Sprawa dotyczy prywatnej sfery życia doktora S. i nie była związana z wykonywaniem przez niego zawodu lekarza.

Śledztwo w sprawie toczyło się kilka miesięcy.

Sam S. jest bardzo lakoniczny. - To jest sprawa prywatna. Nie będę o niej rozmawiał - powiedział nam wczoraj.

Czy teraz po postawieniu przez lęborską prokuraturę zarzutów ordynator S. powinien dalej pełnić swoją funkcję w słupskim szpitalu?

Bo przecież lekarzy obowiązuje przyrzeczenie, które jest częścią Kodeksu Etyki Lekarskiej, gdzie mówi się o służeniu życiu i zdrowiu ludzkiemu i strzeżeniu godności stanu lekarskiego.

- Ta sprawa mnie nie interesuje, dopóki nie zostanie potwierdzona prawomocnym wyrokiem. Mnie też oskarżano o różne rzeczy, a później kończyło się to niczym - mówi Ryszard Stus, dyrektor słupskiego szpitala.

W rozmowie z nami dyrektor Stus stwierdził ponadto, że nie ma żadnego obowiązku ani podstaw odwoływać S. z pełnionej przez niego funkcji.

Podobne zdanie na ten temat ma Józefa Przeździak, zastępca rzecznika odpowiedzialności zawodowej Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku.

- Póki ten lekarz nie jest osądzony, może wykonywać swój zawód. O takich sprawach może decydować tylko i wyłącznie sąd - stwierdza jednoznacznie Józefa Przeździak. - Nie ma też żadnej podstawy do tego, by odwołać go z funkcji ordynatora. Moralnie można to oceniać różnie. Jednak przed zakończeniem całego postępowania, nie ma o czym mówić.

- Zarzuty są tylko zarzutami, ale jeżeli zostaną potwierdzone przed sądem, to wtedy będzie problem. Póki co trudno jest mi to oceniać, przy tak skąpej wiedzy o całej sytuacji. Wydaje się jednak, że musimy poczekać na wyrok sądowy - powiedział nam Marek Biernacki, szef Rady Społecznej słupskiego szpitala.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza