Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupskie zakłady pracy na przestrzeni dziesięcioleci. Tak pracowało się w Sezamorze, Pomorzance i Słupskiej Fabryce Mebli (zdjęcia) 28.09.23

Ireneusz Wojtkiewicz
„Pomorzanka” zaczęła powojenny żywot pod koniec 1945 roku. Podczas wojny była mało zniszczona. Do kwietnia 1946 roku stanowiła własność prywatną Stanisława Jastrzębskiego i Karola Wojtowicza. Zatrudniała 30 pracownic, kilku mechaników i majstra
„Pomorzanka” zaczęła powojenny żywot pod koniec 1945 roku. Podczas wojny była mało zniszczona. Do kwietnia 1946 roku stanowiła własność prywatną Stanisława Jastrzębskiego i Karola Wojtowicza. Zatrudniała 30 pracownic, kilku mechaników i majstra Ireneusz Wojtkiewicz
Tak wyglądały słupskie zakłady pracy na przestrzeni minionych dziesięcioleci. Zobacz jak wyglądała praca między innymi w Słupskiej Fabryce Mebli, Sezamorze czy Pomorzance. Z tych zakładów pracy pozostało już niewiele. Żyją głównie w naszych wspomnieniach i na starych fotografiach między innymi archiwum Głosu Pomorza. Zapraszamy do lektury i sentymentalnej galerii zdjęć.

„Sezamor” jaki był zanim upadł. Dawniej wizytówka słupskiego przemysłu, dziś prawie bez śladu

Tamte czasy przypominają resztki starych budowli z czerwonych cegieł, tworzących ongiś przemysłowy kwartał, otoczony obecną Al. Wojska Polskiego oraz ulicami Mickiewicza i Żeromskiego, Placem Broniewskiego oraz ul. Wileńską, poprzednio 22 Lipca. Niespełna 75 lat temu funkcjonował tutaj oddział nr 2 Słupskiej Fabryki Narzędzi Rolniczych, zatrudniający 121 osób. O tym przeczytamy w wydanej w 1981 r. „Historii Słupska” pod redakcją Stanisława Gierszewskiego. Tamże wyczytamy, że w latach 1947 – 1949 produkowano tutaj młotki i inne narzędzia pomocni-cze, hydronetki, piecyki typu koza oraz młockarnie marki „Jutrzenka”.

Z początkiem lat 50. zakład ten zmienił nazwę na Słupskie Warsztaty Mechaniczne i Odlewnicze Żeliwa. Z tą nazwą zakład przeszedł w latach 1951 - 1956 pod zarząd Przemysłu Sprzętu Okrętowego w Gdańsku. Nadal produkowano przeciwpożarowe hydronetki, ale w profilu produkcyjnym zaczął dominować sprzęt stoczniowy. Trwało to do 1956 roku, kiedy zakładem zawładnął Zarząd Przemysłu Motoryzacyjnego w Warszawie, lokując tutaj produkcję sprzętu motoryzacyjnego, min. podnośników hydraulicznych, a eliminując wytwarzanie produktów na potrzeby przemysłu stoczniowego. Z kolei w 1958 roku ta firma, już jako Słupskie Zakłady Sprzętu Okrętowego, przeszła pod zarząd Zjednoczenia Przemysłu Okrętowego.

Na przełomie lat 60. i 70. ruszyła produkcja łańcuchów kotwicznych i technicznych, którymi ten wytwórca później zasłynął w kraju i za granicą. Działo się to już po przeniesieniu zakładu do nowych obiektów przy ul. Szczecińskiej. Pod koniec 1974 r. Na łamach „Głosu Pomorza” pisaliśmy, że łańcuchy kotwiczne produkcji Słupskich Zakładów Sprzętu Okrętowego robią furorę na rynku krajowym i zagranicznym. W szyldzie firmy pojawił się „Sezamor” – skrót teleksowy, który przetrwał do dziś mimo wielu zmian oficjalnej nazwy.

Osiągnięciami „Sezamoru” szczycił się ówczesny dyrektor zakładów Arnold Godlewski, wybitny specjalista przemysłu okrętowego. Objął to stanowisko po buncie i proteście załogi przeciwko tragicznym wydarzeniom na wybrzeżu w grudniu 1970 r. Dokończone zostały budowa nowego „Sezamoru” i przeprowadzka do niego ze starych obiektów przy ul. Mickiewicza, w których z kolei zaczęły funkcjonować Słupskie Zakładu Przemysłu Terenowego „Margo” – producent mebli biurowych i sklepowych. „Sezamor” był na fali postępu technicznego i nowoczesności, o czym świadczyły nowe procesy technologiczne w produkcji min. złącz, żurawików łodziowych, łańcuchów kotwicznych i suwnic, a o czym pisaliśmy na tych łamach 27 stycznia 1977 r.

Słupska Fabryka Mebli. Historia jednego z największych zakładów produkcyjnych w historii Słupska

Słupski przemysł meblarski w trzech wiekach. Zaistniał w latach 1840 – 1893, rozwijał się dynamicznie, a na rynku mebli bywał nawet przebojowy. Przed wojnami światowymi i po nich przetrwał okresy wzlotów i upadków. Za peerelu był drugim w Słupsku - po fabryce butów „Alka”- zakładem o największym potencjale przemysłowym. Swoimi wyrobami, reklamowanymi w prestiżowych katalogach oraz sprzedawanymi za dolary, zdobywał zachodnioeuropejskie rynki. Przetrwał nawet początkowy okres transformacji ustrojowej, ale upadł podczas restrukturyzacji, która przypominała przemeblowanie na ścianie. Dziś jest przemysłowym odłogiem Słupska.

Jak podaje „Historia Słupska” pod redakcją Stanisława Gierszewskiego, rok 1947 okazał się przełomowy: w tym roku w jednym zakładzie ówczesnej SFM wykonano 505 stołów rozsuwanych prostokątnych, 543 stoły rozsuwane okrągłe, 368 stolików pod maszyny do pisania, 350 biurek, 3 szafy stylowe, 1 komplet sypialniany na rynek krajowy, 45 kompletów sypialnianych na eksport. Kolejne lata zapisały się zwiększaniem produkcji i liczby zakładów, które ciągle unowocześniano. Z czasem wiodącemu zakładowi przy ul. Krzywoustego podlegało w samym Słupsku 8 filii produkcyjnych, min. na ul. Kaszubskiej i Solskiego, wzorcownia przy ul. Kościuszki i tapicernia przy ul. Jaracza. SFM miała też swoje filie produkcyjne prawie we wszystkich miastach byłego województwa słupskiego. Przez kilka dekad Słupskie Fabryki Mebli były jednym z największych producentów mebli w kraju i ich eksporterem.

Fabryka cukierków Pomorzanka

„Pomorzanka” zaczęła powojenny żywot pod koniec 1945 roku. Podczas wojny była mało zniszczona. Do kwietnia 1946 roku stanowiła własność prywatną Stanisława Jastrzębskiego i Karola Wojtowicza. Zatrudniała 30 pracownic, kilku mechaników i majstra. Po upaństwowieniu stała się zakładem spółdzielczym PSS „Społem”, który w roku 1949 przejęło zjednoczenie przemysłu cukierniczego. W tym samym roku produkcja wzrosła do prawie 32 ton różnych wyrobów cukierniczych o łącznej wartości ponad 6 mln zł. Ale zanim to nastąpiło „Pomorzanka” omal nie upadła z powodu nierentowności… kwaszarni kapusty.

Takowa była pod zarządem fabryki cukierków, a nie likwidowano jej tylko dlatego, że w okolicy nie było innej kwaszarni. Z „Historii Słupska” (praca zbiorowa pod redakcją Stanisława Gierszewskiego wydana w 1981 toku przez Wydawnictwo Poznańskie) dowiadujemy się, że z powodu strat w kwaszarni rok 1947 zapisał się w fabryce deficytem sięgającym 2 mln zł bez mała. Kwaszarnia w końcu trafiła do spółdzielni ogrodniczo – pszczelarskiej, gdzie funkcjonowała jeszcze przez kilka dziesięcioleci w pomieszczeniach znajdujących się na zapleczu przedwojennych obiektów lotniska i hangaru przy ul. Grottgera.

Przełom dekady lat 40. i 50. minionego stulecia też się zapisał słodkościami ze sporymi dodatkami gorzkości. Pracowały już działy produkcji karmelków, drażetek i galanterii czekoladowej. Produkcja rosła niemal lawinowo – od 1186 ton w roku 1950 do 2828 ton w roku 1956. Zatrudnienie też rosło - od 266 osób w 1951r. do 391 osób w 1956 r. Mogło być nawet lepiej, ale to był jeden z najtrudniejszych okresów w dziejach „Pomorzanki”. Dość wspomnieć, że zaplanowane na rok 1950 wdrożenie produkcji orzeszków i krajanki czekoladowej nie powiodło się z powodu braku… olejku orzeszkowego i etykietek. Ale były też poważniejsze kłopoty: nieterminowe dostarczanie maszyn i urządzeń, powodujące częste zmiany w profilu produkcji. Na to się nakładały awarie, brak fachowców, spadek dyscypliny pracowniczej oraz jakości i asortymentu produkcji. Udało się jednak poprawić warunki bezpieczeństwa i higieny pracy oraz powiększyć posesję fabryki fabryki, dzięki czemu zyskano plac na budowę zakładowej kotłowni oraz umożliwiono remont obiektu przeznaczonego dla administracji. Wyraźna poprawa nastąpiła w połowie dekady lat 50.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza