Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczne wypadki spowodowane przez orkan "Ksawery" [zdjęcia, szczegóły]

Sylwia Lis
Trzech pracowników firmy budowlanej zginęło w drodze do pracy. Na samochód spadł konar. Jedna osoba zginęła, a 21 zostało rannych w wypadku autobusu pod Człuchowem.

Drzewo spadło na samochód. Trzy osoby nie żyją

To najdramatyczniejsze skutki wichury.

Zgłoszenie o wypadku na trasie Wicko-Poraj dostaliśmy tuż przed godziną ósmą rano - mówi Bogdan Madej, rzecznik prasowy lęborskiej straży pożarnej. - Od razu na miejsce wysłaliśmy strażaków, policję i pogotowie ratunkowe. Gdy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że olbrzymi konar spadł na volkswagena passata. Na miejscu zginęło trzech mężczyzn. Jeden z obrażeniami ciała trafił do lęborskiego szpitala. W zasadzie nie mieli szans na przeżycie.

Mężczyzn przygniótł dach i drzewo. W zasadzie to chyba nawet do końca nie zorientowali się, co się wydarzyło. Aby mężczyzn wydostać z samochodu, musieliśmy użyć sprzętu hydraulicznego.

Droga do godziny dwunastej była zablokowana. Ofiary wypadku to pracownicy firmy budowlanej ze Słupska.

- Byłem na miejscu wypadku już około godziny dziewiątej - mówi Jarosław Moszko, wiceprezes zarządu Przedsiębiorstwa Budownictwa Ogólnego w Słupsku.

- To dla nas olbrzymia tragedia, rodziny ofiar mogą liczyć na naszą pomoc, zarówno finansową, jaki przy organizacji pogrzebu. To byli bardzo sumienni pracownicy. Obowiązkowi, lubiani.

Czy wiedząc, że nadchodzi śnieżyca, musieli wyjechać?

- Jechali do pracy do Łeby - mówi Jarosław Moszko. - O tej godzinie w Słupsku nie było tak źle. Nic nie wskazywało na taką tragedię. 24-letni Marcin S. mieszkał w Kwakowie. Był kawalerem. To on kierował passatem. W firmie od 2011 roku. Był zbrojarzem. 52-letni Zenon S. siedział za kierowcą. Też nie przeżył.

W firmie pracował od 2006 roku. Był doświadczonym cieślą. Mieszkał z żoną w Słupsku. Miał dorosłą córkę.

Ostatnia ofiara to 54-letni Ryszard S., siedział obok kierowcy. Mieszkał też w Słupsku. W firmie budowlanej od 1998 roku. Pozostawił żonę i dorosłe dzieci. Ostatni z pasażerów to 42-latek. On z obrażeniami ciała trafił do lęborskiego szpitala.

- Został do nas przewieziony przez zespół ratownictwa medycznego - mówi Damian Sendrowski, naczelny lekarz lęborskiego szpitala. - Jego życiu nic nie zagraża. Ale będzie musiał przejść operację ortopedyczną.

Dotarliśmy do bezpośredniego świadka tragedii. - Nigdy tego nie zapomnę - mówi poruszona pani Ela z Cecenowa. - Jechałam z szesnastoletnim synem jako następna. Ten konar po prostu spadł na samochód i zmiażdżył go. Natychmiast zatrzymaliśmy się. Zatrzymywaliśmy inne samochody.

Próbowaliśmy wydobyć rannych. Większość pasażerów nie żyła. Kierowca cały czas miał wciśnięty pedał gazu, baliśmy się, że samochód zapali się. Jeden z nich żył. Tylko nogę miał okropnie złamaną.

Świadek mówi, że nie zapomni tego widoku do końca życia. - To było straszne. I to uczucie, że przecież jechaliśmy z synem zaraz za nimi. Straszna śmierć - mówi roztrzęsiona kobieta. - Ten konar był mocno spróchniały.

Te słowa potwierdzają strażacy, a kierowcy pytają czy musiało do tego dojść. To czarna seria. - W Czarnej Dąbrówce niedawno zginęło czterech młodych ludzi - wylicza jeden z nich. - Auto uderzyło w drzewo. Pięciu ludzi w wypadku pod Cewicami, teraz kolejni. - To kolejny dowód, że drzewa przy drodze zabijają - mówi Włodzimierz Kubiak, dyrektor w Zarządzie Dróg Wojewódzkich w Gdańsku (do wypadku doszło na drodze 213 - dop. red.). - Niewiele możemy zrobić. Drzew przy drogach nie powinno być.

Decyzję o wycięciu podejmuje wójt na wniosek zarządu, ale opinie w tej sprawie wydaje Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska. A ci zazwyczaj wystawiają opinię negatywną ze względu na różne porosty, mchy. My nie jesteśmy wstanie nic zrobić. Inaczej postępują tylko w przypadku, gdy chodzi o przebudowę dróg. RDOŚ powinien odpuścić i decyzję, czy drzewa wyciąć, czy nie, pozostawić w naszej gestii. Podam też kolejny przykład wypadek pod Gdańskiem, w tym autobusie pękła tylko opona, gdyby nie drzewo, na które wpadł pojazd, ocalałoby 29 osób.

Mieszkańcy Kwakowa, z którego pochodzi 24-letni Marcin, są wstrząśnięci. - To był taki dobry, porządny chłopak - mówi Urszula Cudziło, sołtys. - Taka tragedia. Chłopak miał całe życie przed sobą.

Tragedia pod Człuchowem

Jedna osoba nie żyje, a 21 zostało rannych, to tragiczny bilans wypadku w Pawłówku na trasie między Człuchowem a Przechlewem. Autobus wpadł na drzewo. Jechało nim 27 osób. W większości byli to uczniowie szkół średnich. Do tragedii doszło około godz. 12. Autobus należący do prywatnej firmy transportowej z Debrzna na prostym odcinku zjechał na pobocze i uderzył w drzewo. - Jedna osoba zginęła na miejscu - informuje asp. Sławomir Gradek, rzecznik policji w Człuchowie. - Przyczyną były złe warunki atmosferyczne.

Silny wiatr i oblodzona nawierzchnia. Do tego słaba widoczność i porywisty wiatr ze śniegiem. Ofiara to 55-letnia kobieta.

Spośród wielu rannych w najcięższym stanie był kierowca autobusu. W akcji ratunkowej brała udział straż pożarna i policja z powiatu człuchowskiego. Karetki na miejsce wypadku ściągnięto z powiatów chojnickiego, tucholskiego i sępoleńskiego.

Ranne osoby trafiły do tamtejszych szpitali. Dopiero co wyremontowana i oddana do użytku droga, na której doszło do wypadku, była zablokowana przez kilka godzin. Policja zorganizowała objazdy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza