Nasza Loteria

Urzędy pracy koncentrują się na utrzymanie dotychczasowych miejsc pracy

Wojciech Frelichowski
Wojciech Frelichowski
Siedziba PUP w Słupsku przy ul. Leszczyńskiego 8.
Siedziba PUP w Słupsku przy ul. Leszczyńskiego 8. Fot. PUP Słupsk
W związku z panującą pandemia koronawirusa urzędy pracy zmieniają formy wsparcia. Główny kierunek działań jest teraz skierowany na zachowanie dotychczasowych miejsc pracy. Mniej środków będzie na tworzenie nowych miejsc pracy.

Jak nas poinformował Paweł Kądziela, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Słupsku, w obecnej sytuacji priorytety działań urzędu uległy zmianie.

- Działania urzędów pracy są skoncentrowane na utrzymaniu miejsca pracy. Dlatego wszystkie finansowe formy wsparcia na nowe miejsca pracy zostały zawieszone - informuje Paweł Kądziela, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Słupsku.

Oznacza to, że wstrzymano nabór wniosków m.in. na dofinansowanie podjęcia działalności gospodarczej, refundacji kosztów wyposażenia lub doposażenia stanowiska pracy, refundacji składek ZUS dla spółdzielni socjalnych, a także szkoleń, studiów podyplomowych, staży, prac interwencyjnych.

Jednocześnie PUP w Słupsku rozpoczął przyjmowanie wniosków o udzielenie pożyczki na pokrycie bieżących kosztów prowadzenia działalności gospodarczej mikroprzedsiębiorcy przyznawanej na podstawie Ustawy z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem Covid-19, czyli tzw. tarczy antykryzysowej. Pożyczka- jednorazowa - w kwocie 5000 zł jest udzielana ze środków Funduszu Pracy.

Mikro, mali oraz średni przedsiębiorcy mogą też wystąpić o dofinansowanie wynagrodzeń pracowników oraz składek na ubezpieczenia społeczne. Jednak aby otrzymać takie wsparcie przedsiębiorca musi wykazać się, że jego firma zanotowała spadek obrotów.

Przyjmowanie wniosków odbywa się elektronicznie na portalu praca.gov.pl. Z tej strony można też pobrać wniosek, wydrukować, a po wypełnieniu wrzucić o skrzynki na parterze budynku słupskiego PUP przy ul. Leszczyńskiego 8. Wniosek można też wysłać do PUP pocztą.

- Niestety w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa dostęp do urzędu pracy jest ograniczony. Z tych samych względów działamy w okrojonym składzie, część pracowników pracuje zdalnie lub wykonuje pracę w domu - mówi Paweł Kądziela.

Zapytaliśmy dyrektora słupskiego PUP, czy pojawiające się informacje o tym, że wielu Polaków, którzy pracowali zagranicą, a obecnie wrócili do kraju i rejestruje się jako bezrobotni jest faktycznym zjawiskiem.

- Do nas też docierają takie sygnały, że Polacy pracujący do tej pory zagranicą albo stracili tam zatrudnienie, albo wracają do kraju w obawie przed pandemią. Jednak na razie nie zgłaszają się z zamiarem rejestracji jako bezrobotni. Być może dlatego, iż większość z tych osób przebywa jeszcze w kwarantannie - przypuszcza dyrektor Kądziela.

Zobacz także: Decyzja sanepidu o kwarantannie. Co zrobić aby otrzymać zasiłek

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Jaką decyzję podejmie w grudniu RPP?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 4

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

"Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, a konkretnie na początku marca żyliśmy normalnie. Dziś jest początek kwietnia i o normalnym życiu mowy nie ma. Rządzi koronawirus. Symbolem obecnej nienormalności stał się zakaz wstępu do lasu i mandaty za skorzystanie z bezdotykowej myjni samochodowej. Ludzie miotają się jak wystraszone owce. Kolejne restrykcje stają się coraz mniej zrozumiałe. Komunikaty wysyłane przez rządzących są sprzeczne i to, co było dobre wczoraj, dziś jest złe, a to co wczoraj było odradzane, dziś jest zalecane. Przykład? Minister zdrowia Łukasz Szumowski oświadczył 26 lutego, że maseczki nie chronią przed koronawirusem, więc nie wie, po co ludzie je noszą. Ten sam minister stwierdził na początku kwietnia, że „powinniśmy już powoli iść w kierunku obowiązkowych maseczek na ulicach, w sklepach, w pracy”. Nic dziwnego, że część Polaków uważa, iż rząd mataczy. A przecież chodzi o naszą przyszłość.

Jaka ma być ta przyszłość? Czy politycy pozwolą nam żyć jak dawniej? Obawiam się, że z tym może być problem. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział w Sejmie 6 kwietnia, że „nie wrócimy do stanu dawnego”, a nowe mechanizmy finansowania gospodarki mają „przywracać życie gospodarcze, społeczne i publiczne do kształtu nowej normalności”. Jak ta nowa normalność ma wyglądać? Tego premier nie powiedział. Spróbujmy zatem wyobrazić sobie, co nas czeka.

Pomimo tego, że koronawirus nie jest dżumą, a 80% infekcji ma charakter łagodny lub bezobjawowy, politycy postanowili zamknąć całe społeczeństwa na kwarantannie. Na jak długo? Raport niemieckiego rządu przewiduje, że pandemia będzie trwać rok. Ale czy wirus, który nauczył się atakować człowieka, zniknie, czy też zostanie z nami na zawsze? To zresztą nie jest już ten sam wirus, który był w Wuhan. Wirusy mutują i to bardzo szybko. Co roku mamy epidemię grypy, bo ci, którzy zachorują, nie stają się odporni na wszystkie wirusy grypy. Czy zatem przebycie tej konkretnej infekcji koronawirusowej uodporni nas na całe życie? Średnio raz na dekadę pojawia się nowy koronawirus u ludzi, który wywołuje rozmaite choroby układu oddechowego. Na dożywotnią odporność nie ma więc co liczyć. A to oznacza, że będą kolejne pandemie. Czy cała ludzkość ma dożywotnio siedzieć na kwarantannie?

Oczywistym jest, że długotrwałe utrzymywanie takiej kwarantanny doprowadzi do katastrofy gospodarczej. Politycy muszą zatem wypuścić lud z zamknięcia, bo jeśli tego nie zrobią, to zdesperowany lud sam wyjdzie z domów i rozliczy się z politykami w sposób dla nich mało przyjemny. Ale jak wypuścić z kwarantanny ludzi, których najpierw nastraszyło się wizją milionów ofiar koronawirusa umierających na ulicach? W związku z SARS-CoV-2 urządzono panikę na takim poziomie, jakby to była dżuma. Nic dziwnego, ze wiele osób jest przeświadczonych, iż wszyscy umrzemy od tego koronawirusa. Czy politykom będzie opłacało się wyprowadzić ich z błędu? Moim skromnym zdaniem politykom będzie opłacało się robić ludziom wodę z mózgu, żeby w każdej chwili mieć możliwość skrócenia smyczy, na którą dziś wzięli całe społeczeństwa. Trochę odkręcą śrubę, trochę przykręcą i tak to będzie się odbywać.

Jak będzie wyglądać to odkręcenie śruby? To własnie będzie ta nowa normalność. W ramach nowej normalności będziemy mogli wychodzić z domu, ale zapewne dostaniemy nakaz noszenia maseczek i utrzymany zostanie zakaz zgromadzeń. Ale jak wyegzekwować taki zakaz? Przecież policjanci nie mogą zajmować się wyłącznie pilnowaniem, czy gdzieś nie stoi jakaś grupka zgromadzonych. Rozwiązanie już jest – lokalizacja przez telefon komórkowy i drakońskie mandaty dla tych, którzy nie przestrzegają zakazu. W ramach nowej normalności zgromadzenia będą odbywać się w formie online. Czyż to nie jest genialne rozwiązanie? Chcecie protestować przeciw decyzjom polityków, to sobie protestujcie na Skypie. Tyle wam wolno..."

cdn.

https://wprawo.pl/katarzyna-ts-nowa-normalnosc-czy-politycy-pozwola-nam-zyc-jak-dawniej/

G
Gość

cd.

"...Co jeszcze czeka nas w ramach nowej normalności? O takich rzeczach jak wielogodzinne stanie w kolejkach, żeby wejść do sklepu, nie ma co pisać, bo to drobiazg. Zapewne praca zdalna stanie się normą, a nie wyjątkiem. Ale to też drobiazg. Sprawą większej wagi jest kwestia prawa do swobody przemieszczania się. Być może zostanie ono w pełni przyznane tylko tym, którzy uzyskają certyfikat zdrowotny potwierdzający, że są uodpornieni na ten konkretny wirus? Taki pomysł ma już rząd Austrii i zapewne zostanie on podchwycony przez inne rządy. Nie trzeba będzie nawet wprowadzać obowiązku szczepień, gdy koncerny farmaceutyczne ogłoszą, że wyprodukowały już szczepionkę na SARS-CoV-2. Wystarczy, że niezaszczepieni zostaną poddani takim obostrzeniom i rygorom, iż sami będą prosić, aby ich zaszczepić, żeby mogli pójść do kina lub pojechać na wycieczkę do lasu. W nowej normalności może to być zupełnie normalne.

Nowa normalność to również ciągły strach. Strach przed koronawirusem, strach przed kontaktami międzyludzkimi, strach przed kwarantanną dla pojedynczych osób i strach przed obostrzeniami dla całego społeczeństwa. Strach to doskonałe narzędzie do rządzenia. Al Capone wiedział, co mówi, gdy stwierdził, że więcej niż dobrym słowem zdziałasz dobrym słowem i pistoletem. A jeśli tym pistoletem jest koronawirus przedstawiany jako dżuma, to politycy mają samograj, dzięki któremu mogą zrobić z nami, co chcą. Kto będzie buntował się w takiej sytuacji?

Pozostaje zadać pytanie: na jak długo utkniemy w tej nowej normalności? Czy to w ogóle się skończy? Nie zapominajmy, że jeszcze przed pandemią koronawirusa politycy usiłowali zafundować nam Zielony Ład, czyli restrykcje, zakazy i nakazy rzekomo służące ratowaniu klimatu. Czy teraz zrezygnowali z tego projektu? Nie zrezygnowali. Komisja Europejska zapowiada, że nie ustąpi ani na krok i będzie wdrażać „ambitne cele” klimatyczne. Czy zastraszone koronawirusem społeczeństwa będą zdolne do przeciwstawienia się tym pomysłom? Czy będziemy zdolni do buntu w sytuacji, gdy politycy mogą nas w każdej chwili skierować na kwarantannę i pozbawić pracy? Katastrofa klimatyczna była straszakiem dla dzieci. Koronawirus to idealny straszak dla dorosłych. Przecież zawsze można ogłosić, że tych zapowiadanych milionów trupów nie ma tylko dlatego, że żyjemy w nowej normalności, więc dziób na kłódkę i nie podskakiwać. Jaki polityk zrezygnuje z takiego straszaka?"

https://wprawo.pl/katarzyna-ts-nowa-normalnosc-czy-politycy-pozwola-nam-zyc-jak-dawniej/

G
Gość
6 kwietnia, 21:33, Gość:

"Pod osłoną nocy parlament przyjął dzisiaj głosami Prawa i Sprawiedliwości oraz Koalicji Obywatelskiej tak zwaną „Tarczę antykryzysową”.

Choć ma ona rzekomo uchronić polską gospodarkę przez katastrofą, tak naprawdę wprowadza cięcia wynagrodzeń dla pracowników, wydłuża czas pracy, przedłuża zezwolenia na pracę dla imigrantów, a także w porównaniu do rozwiązań przyjętych w innych państwach w żaden sposób nie zagraża pozycji elit finansowych.

„Tarcza antykryzysowa” w swoich założeniach ma chronić miejsca pracy oraz pomóc pracownikom, aby w ten sposób mogli oni w ogóle mieć za co żyć. Środki te są jednak dalece niewystarczające, ponieważ rządzący chcą wypłacić dwie transze po 2 tys. zł brutto dla prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą oraz pracujących na podstawie umowy o dzieło i zlecenie. W przypadku pozostałych budżet państwa dopłaci 40 proc. wynagrodzenia, 40 proc. zapłaci pracodawca, a 20 proc. ma być „wkładem własnym” pracowników.

Obcięcie wynagrodzeń to niejedyny zapis uderzający w pracowników. Poza tym Polaków czekają duże zmiany w prawie pracy. Choć media i „eksperci” donoszą o możliwości wzrostu bezrobocia do 10 proc., „Tarcza antykryzysowa” oznacza między innymi możliwość ustanowienia przez firmy 16-godzinnej (!) zmiany. Stanie się tak, bo rządzący w swoim pakiecie zdecydowali się na skrócenie czasu odpoczynku pracownika zaledwie do 8 godzin dziennie.

Bezrobotni w praktyce nie mogą liczyć na żadną pomoc, co będzie katastrofalne zwłaszcza w przypadku wspomnianych zwolnień mogących objąć od jednego do trzech milionów Polaków. W „Tarczy antykryzysowej” o osobach tracących pracę nie ma w ogóle mowy, zaś obecne kryteria otrzymania zasiłku są tak zaostrzone, że pobiera je zaledwie 17 proc. zarejestrowanych bezrobotnych. Same świadczenia wynoszą zaledwie kilkaset złotych i zależą często od uregulowań poszczególnych samorządów.

O nic nie muszą martwić się z kolei banki. Morawiecki jako bankster doskonale zadbał o ich interesy. Mimo zapowiedzi polityków PiS-u, Polaków nie czekają żadne „wakacje kredytowe”, stąd będą musieli na bieżąco spłacać swoje zobowiązania. Tym samym osoby, które z powodu kryzysu stracą pracę będą wpadać w spiralę zadłużenia z powodu niemożności spłaty kredytów i pożyczek, a to da doskonałą okazję bankom do zarobienia choćby na odsetkach.

Na podstawie: money.pl, forsal.pl, businessinsider.com.pl, rmf24.pl."

https://wolna-polska.pl/wiadomosci/ciecia-pracownicze-imigranci-i-niezachwiana-pozycja-bankow-uchwalono-tarcze-antykryzysowa-2020-03

To się okaże jak będzie.

G
Gość

"Pod osłoną nocy parlament przyjął dzisiaj głosami Prawa i Sprawiedliwości oraz Koalicji Obywatelskiej tak zwaną „Tarczę antykryzysową”.

Choć ma ona rzekomo uchronić polską gospodarkę przez katastrofą, tak naprawdę wprowadza cięcia wynagrodzeń dla pracowników, wydłuża czas pracy, przedłuża zezwolenia na pracę dla imigrantów, a także w porównaniu do rozwiązań przyjętych w innych państwach w żaden sposób nie zagraża pozycji elit finansowych.

„Tarcza antykryzysowa” w swoich założeniach ma chronić miejsca pracy oraz pomóc pracownikom, aby w ten sposób mogli oni w ogóle mieć za co żyć. Środki te są jednak dalece niewystarczające, ponieważ rządzący chcą wypłacić dwie transze po 2 tys. zł brutto dla prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą oraz pracujących na podstawie umowy o dzieło i zlecenie. W przypadku pozostałych budżet państwa dopłaci 40 proc. wynagrodzenia, 40 proc. zapłaci pracodawca, a 20 proc. ma być „wkładem własnym” pracowników.

Obcięcie wynagrodzeń to niejedyny zapis uderzający w pracowników. Poza tym Polaków czekają duże zmiany w prawie pracy. Choć media i „eksperci” donoszą o możliwości wzrostu bezrobocia do 10 proc., „Tarcza antykryzysowa” oznacza między innymi możliwość ustanowienia przez firmy 16-godzinnej (!) zmiany. Stanie się tak, bo rządzący w swoim pakiecie zdecydowali się na skrócenie czasu odpoczynku pracownika zaledwie do 8 godzin dziennie.

Bezrobotni w praktyce nie mogą liczyć na żadną pomoc, co będzie katastrofalne zwłaszcza w przypadku wspomnianych zwolnień mogących objąć od jednego do trzech milionów Polaków. W „Tarczy antykryzysowej” o osobach tracących pracę nie ma w ogóle mowy, zaś obecne kryteria otrzymania zasiłku są tak zaostrzone, że pobiera je zaledwie 17 proc. zarejestrowanych bezrobotnych. Same świadczenia wynoszą zaledwie kilkaset złotych i zależą często od uregulowań poszczególnych samorządów.

O nic nie muszą martwić się z kolei banki. Morawiecki jako bankster doskonale zadbał o ich interesy. Mimo zapowiedzi polityków PiS-u, Polaków nie czekają żadne „wakacje kredytowe”, stąd będą musieli na bieżąco spłacać swoje zobowiązania. Tym samym osoby, które z powodu kryzysu stracą pracę będą wpadać w spiralę zadłużenia z powodu niemożności spłaty kredytów i pożyczek, a to da doskonałą okazję bankom do zarobienia choćby na odsetkach.

Na podstawie: money.pl, forsal.pl, businessinsider.com.pl, rmf24.pl."

https://wolna-polska.pl/wiadomosci/ciecia-pracownicze-imigranci-i-niezachwiana-pozycja-bankow-uchwalono-tarcze-antykryzysowa-2020-03

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza