Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiceburmistrz Ustki wciąż czuje się prezydentem Słupska

Marcin Barnowski
Kwiatkowski, zanim został wiceburmistrzem w Ustce, był przez wiele lat wiceprezydentem Słupska.
Kwiatkowski, zanim został wiceburmistrzem w Ustce, był przez wiele lat wiceprezydentem Słupska. archiwum
Ustczan nurtuje, czy obecny wiceburmistrz Ryszard Kwiatkowski marzy o obaleniu Macieja Kobylińskiego i powrocie do Słupska "na białym koniu". Mówi, że w Ustce jest słupskim "prezydentem na uchodźstwie".

Kwiatkowski, zanim został wiceburmistrzem w Ustce, był przez wiele lat wiceprezydentem Słupska. Odszedł z tego stanowiska na własną prośbę. Nadal przez wiele osób tytułowany jest z rozpędu prezydentem, czego nie prostuje. Tak było podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej w Ustce i zostało zarejestrowane przez mikrofony.

Gdy radny Grzegorz Koski, zwracając się z pytaniem do Kwiatkowskiego, zamiast określenia "burmistrz" użył terminu "prezydent", nowy urzędnik usteckiego magistratu nie tylko nie skorygował radnego, ale do tego głośno westchnął z nostalgią w głosie: "tak, na uchodźstwie". Sprawa rozeszła się po mieście.

- Skoro tak, to pewnie będzie chciał wrócić do Słupska na białym koniu, jak generał Anders, gdy zmieni się władza. To by oznaczało, że Ustkę traktuje tylko jako przechowalnię - irytuje się jeden z mieszkań­ców Ustki. Wypowiedziami wiceburmistrza zdziwiony jest także radny

Grzegorz Koski: - To może wskazywać na to, że nasz nowy wiceburmistrz stoi w rozkroku, jedną nogą w Ustce, a drugą w Słupsku - komentuje.

Ale Ryszard Kwiatkowski tłumaczy, że teksty o prezydenturze na uchodźstwie to tylko humor sytuacyjny, nawią­zujący do jego nowego miejsca pracy, do którego dojeżdża ze Słupska, bez żadnych zamierzonych analogii do polskich władz na uchodźstwie.

- Przecież pracując w Ustce, wciąż mieszkam w Słupsku i nie uważam, by było to miasto pod okupacją. Nie myślę też o prezydenturze i mam bardzo dobre relacje z Maciejem Kobylińskim - mówi Kwiatkowski.

- Prezydent na uchodźstwie? Ja go dobrze znam, nadal są między nami bardzo dobre kontakty. On ma po prostu takie londyńskie poczucie humoru. Na białym koniu na pewno do ratusza nie wróci, bo nie umie jeździć konno - śmieje się Maciej Kobyliński.

Podobna sytuacja miała miejsce w Ustce przed I wojną światową. Wówczas ustecki wójt Ziemann tytułowany był burmistrzem, a to dlatego, że posadę w Ustce objął po odejściu ze stanowiska burmistrza w jednym z niemieckich miasteczek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza