Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiesław K. skazany za przekroczenie uprawnień

ber
We wtorek słupski sąd rejonowy uznał Wiesława K., byłego dyrektora Zarządu Dróg Miejskich w Słupsku winnym przekroczenia uprawnień.

Chodzi o zlecenie z 2009 roku położenia "dywanika" na terenie prywatnym w strefie ekonomicznej należącym do przedsiębiorcy Andrzeja O., gdzie miały powstać zakłady lotnicze. Sąd uznał, że usługę zlecił dyrektor Wiesław K., narażając na szkodę Przedsiębiorstwo Drogowo-Mostowe (obecnie w upadłości). W tamtym czasie firma ta wykonywała dla spółki miejskiej ZDM bieżące naprawy nawierzchni.

Zobacz także: Wiesław K. o układzie, Andrzej O. o CBŚ (wideo)

Wiesław K. został skazany na rok w zawieszeniu na trzy lata, pięć tysięcy złotych grzywny oraz naprawienie szkody, którą sąd oszacował na ponad 8,4 tysiąca złotych, a nie - jak w akcie oskarżenia - na prawie 92 tysiące złotych.

Zobacz także: Andrzej O. po raz drugi zeznawał w sprawie Wiesława K.

Sędzia Daniel Żegunia uznał zeznania Andrzeja O. za wiarygodne w przeciwieństwie do wyjaśnień Wiesława K. Odrzucił też linię obrony, która demaskowała słupski układ ówczesnej władzy z biznesem.

Szczegóły sprawy na następnej stronie
Wiesław K. odpowiadał za przekroczenie uprawnień oraz wyłudzenie od firmy budowlanej usługi o wartości prawie 93 tysięcy złotych. Miało polegać to na tym, że dyrektor był dłużnikiem przedsiębiorcy Andrzeja O. Między innymi naprawiał w jego firmie swoje samochody. Zdaniem prokuratury okręgowej, by wyrównać prywatny dług, Wiesław K. zlecił Przedsiębiorstwu Drogowo-Mostowemu położenie dywanika asfaltowego na terenie należącym do biznesmena Andrzeja O.

Jednak Wiesław K. odmówił przedsiębiorstwu zapłaty z kasy ZDM. Twierdził, że nie zlecał położenia asfaltu na prywatnym terenie i wyjaśnił, że dywanik wykonano po remoncie odcinka ul. Portowej, zakończonego posesją Andrzeja O. Jako dyrektor poradził tylko biznesmenowi, by ten dogadał się z prezesem PDM i wykorzystał sprzęt stojący w tym miejscu.

Jednak sąd nie uwierzył w linię obrony Wiesława K. (o wyroku piszemy na str. 1.). - Kiedy pan Wiesław K. usłyszał zarzut, stwierdził, że sprawa ma wymiar polityczny, bo miał on zostać zastępcą kontrkandydatki prezydenta Słupska - przytaczał sędzia Daniel Żegunia wyjaśnienia oskarżonego. - Twierdził też, że zaczęto prowadzić zmasowaną akcję. Według wyjaśnień, wszystkie osoby zostały wciągnięte w ten skomplikowany układ, bo Wiesław K. poprzez jedną wypowiedź stał się oponentem prezydenta Słupska. Sąd nie podziela tej linii obrony. Nie pierwsza to sytuacja, że osoba oskarżona o przekroczenie uprawnień kładzie to na karb kwestii politycznych.

Sędzia zaznaczył, że jeśli Wiesław K., jak twierdzi, w sprawie dywanika dostał polecenie od prezydenta, to jako funkcjonariusz publiczny powinien żądać go na piśmie.

Jednak sąd nie widział konieczności przesłuchania prezydenta Macieja Kobylińskiego.

Wysłuchał natomiast Andrzeja O., bliskiego znajomego prezydenta. I to jemu dał wiarę.

- Mamy słowo przeciwko słowu. Szczerze mówiąc, zeznania pana Andrzeja O. brzmiały wiarygodniej niż wyjaśnienia pana Wiesława K. Obrona dowodziła, że wobec Andrzeja O. toczą się postępowania karne, więc jest niewiarygodny. Jednak póki co, to jest osobą niekaraną - mówił sędzia, zaznaczając, że to Wiesław K. dostosowywał swoje wyjaśnienia w zależności do tego, kto zeznawał.

Choć, jak zeznali świadkowie z PDM, w sprawie wykonania dywanika nie padło ze strony Wiesława K. polecenie: „Proszę to wykonać”. Natomiast kwestią odrębną jest to, jak te prace zostały wykonane. Stąd też sąd ustalił znacznie mniejszą wartość „dywanika”. Wiesław K. nie zgadza się z wyrokiem. Będzie się odwoływał.

Czytaj także na GP24

gp24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza