Czy był to duch życzliwy i zadowolony, że już drugi raz w ramach FPP zorganizowano koncert mu poświęcony, nawet z prawykonaniem specjalnie zamówionego utworu? No cóż, trudno mieć tę pewność. A dlaczego? Jak opowiadał niezwykle ciekawie Jan Popis (prowadzący koncert i pomysłodawca witkacowskiego cyklu), chociaż za młodu Witkacy pobierał lekcje fortepianu u matki i doszedł w tej sztuce do pewnej biegłości, to później o muzyce wypowiadał się niekoniecznie elegancko, bo jak inaczej rozumieć „nieznośną siklawę cierpienia” na określenie Chopina? Natomiast pewne jest, że czy w zgodzie, czy też wbrew Witkacemu, koncert był naprawdę godny wszelkich pochwał.
Dla mnie największą jego gwiazdą była Beata Bilińska, której w przeszłości, podczas 51. FPP, nie szczędziłam w blogu euforycznych wręcz słów. I wszystko podtrzymuję. Pianistka, która wie, czego chce, i jak to osiągnąć. Inteligencja i logika jej wykonań idą w parze z emocjonalnością. Oddycha muzyką, każda fraza, niosąca myśl i uczucia, jest czytelna dla odbiorcy. Wariacje b-moll Szymanowskiego zagrała porywająco. Dla wielbicieli Beaty Bilińskiej, a była ich pełna sala, dobra wiadomość. Pianistka zasiada od tego roku w Zespole Opiniującym grę uczestników Estrady Młodych, więc można się spodziewać, że będziemy cieszyć się jej grą często. Oby.
Wiele emocji muzycznych i pozamuzycznych przyniósł także występ dwóch kolejnych bohaterek wieczoru. Z osobistych względów, jako niedoszła flecistka, mogłam cieszyć się szczególnie, słuchając tego pięknego instrumentu, który wydawał z siebie cudne melodie w rękach Urszuli Janik-Lipińskiej.
Flet poprzeczny jest pełen niespodzianek. Chociaż wykonywany obecnie z metali, należy do grupy instrumentów dętych drewnianych. Nie przypomina reszty tej rodziny ani ustnikiem i sposobem wydobywania dźwięku, ani wyglądem i sposobem trzymania (inni członkowie grają w pionie), ani wreszcie barwą. Brzmieć może aksamitnie, matowo, ale i metalicznie, przenikliwe, jaskrawie. Wybrany na słupski koncert repertuar pozwolił flecistce pokazać całą gamę fletowych możliwości, w czym towarzyszyła jej przy fortepianie idealnie zgrana z nią Joanna Kaczmarska-Bieżyńska.
Duet ten, naprawdę zacnie grający, przejdzie do historii FPP, gdyż w jego rękach znalazło się prawykonanie 3 Miniatur na flet i fortepian Tomasza Bielskiego. Zostały one zamówione specjalnie na nasz festiwal w ramach wspomnianego już cyklu „Witkacy – obrazy w dźwięku”. Kompozytor, tworząc swoje miniatury, inspirował się trzema obrazami Witkacego: „Kuszenie św. Antoniego”, „Fałsz kobiety” oraz „Kompozycja z tancerką”. Do mnie najbardziej przemówiło „Kuszenie”, w którym to utworze wyraźnie dało się słyszeć antynomię między słodkimi melodiami na pokuszenie granymi przez duet, a samotną fletową frazą pełną wahań i rozterek.
Obie wykonawczynie zapowiedziały, że miniatury zagoszczą na stałe w ich repertuarze, a zgodnie z zapoczątkowaną rok temu tradycją, oryginalne partytury trafiły do gościnnego dla FPP Muzeum Pomorza Środkowego.
Wtorek, 8 września 2020, Sala im. Barbary Zielińskiej w Białym Spichlerzu (MPŚ). Beata Bilińska (fortepian): Polonez As-dur Chopina, Wariacje b-moll op. 3 Szymanowskiego, II Sonata fortepianowa Grażyny Bacewicz. Urszula Janik-Lipińska (flet) i Joanna Kaczmarska-Bieżyńska (fortepian): I Preludium „Popołudnie Fauna” Debussy’ego, Sonata na flet i fortepian Poulenca, „Czarny kos” Messiaena. Słowo o muzyce – Jan Popis.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?