Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karnawał "Solidarności". W maju 1981 roku odbyły się pierwsze wolne wybory rektora słupskiej uczelni

Fot. KAmil Nagórek
Wacław Florek dzisiaj. W 1981 roku to on współtworzył pierwszy numer niezależnego pisma "Ad rem“.
Wacław Florek dzisiaj. W 1981 roku to on współtworzył pierwszy numer niezależnego pisma "Ad rem“. Fot. KAmil Nagórek
Jest maj 1981 roku. Wkrótce wybory rektora na Wyższej Szkole Pedagogicznej w Słupsku. Kluczowa rozgrywka między dwoma siłami funkcjonującymi na uczelni - partyjnym betonem a "Solidarnością". Wygrywa kandydat PZPR.

W ostatnim momencie przed głosowaniem, jego kontrkandydaci z "S" niespodziewanie wycofują się. Dlaczego?

- Tak, to była szansa dla tej uczelni na zmianę wizerunku - mówi po latach profesor Stanisław Łach, historyk, uczestnik wydarzeń. Ale się nie udało. Łach podkreśla, że uczelnia na początku lat 80. XX wieku była postrzegana jako bardzo bliska ideałom socjalizmu, jednak karnawał "S" w sierpniu 1980 roku zaprzeczył temu wizerunkowi.

Dość przypomnieć, że do "S" zapisało się aż 60 procent pracowników - to było ponad 200 osób. Organizacja związkowa wysunęła 500 postulatów dotyczących m.in. kwestii politycznych (m.in. przeprowadzenie wolnych wyborów czy zakaz kandydowania milicjantów i wojskowych do stanowisk w administracji publicznej), socjalno-bytowych, kształcenia, badań naukowych i rozwoju kadry, organizacyjno-administracyjnych i personalnych.

Członkiem zakładowej, uczelnianej "S" został nawet Stefan Pikus szef Komitetu Uczelnianego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Wkrótce po tym został odwołany z partyjnego stanowiska.

Uczelnia ma być samorządna

Kluczowym momentem dla tego, co się działo w uczelni - nieustającego tarcia "S" z umocowanym w kadrze naukowej Komitetem Uczelnianym PZPR oraz młodzieżowymi organizacjami jak np. Socjalistyczny Związek Studentów w Polsce - stały się wybory rektora w maju 1981 roku.

Pierwsze kontrowersje zaczęły się już wiosną, kiedy "S" uznała, że nie poprze Andrzeja Czarnika, członka Komitetu Wojewódzkiego PZPR na stanowisko rektora. Za przyczynę uznano m.in. przemówienie Czarnika na wiecu w Słupsku w 1976 roku, kiedy potępiał protestujących robotników w Radomiu, oraz dwuznacznego podejścia do samego związku.

Później - w pierwszym numerze pisma "Ad rem", wydawanym przez uczelnianą "S" - doktor Wacław Florek wysunął postulaty mówiące, kim powinien być rektor. Powinien więc: jednoznacznie odnieść się do wydarzeń sierpniowych, koncepcji rozwoju samorządności na uczelni, rozwiązać problem docentów bez habilitacji (tak zwanych docentów marcowych, czyli naukowców z nadania partyjnego bez odpowiedniej kwalifikacji).

"Solidarność" rezygnuje

W konsekwencji do fotela rektora wystartowało trzech kandydatów. Dwóch popierała "S". Byli to Krzysztof Korzeniewski i Lech Górniewicz, dziekan wydziału matematyczno-przyrodniczego.

To była historyczna chwila. Pierwsza od momentu utworzenia uczelni możliwość wybrania jej szefa przez społeczność akademicką.

Jednak w kluczowym momencie - tuż przed samymi wyborami, nieoczekiwanie dwaj kandydaci "S" zrezygnowali.

- To był skutek szeroko zakrojonej gry operacyjnej prowadzonej przez Służbę Bezpieczeństwa - mówi nam profesor Łach. - Tych ludzi namawiano, zniechęcano do startowania, również przez członków "Solidarności", którzy w tamtym okresie współpracowali z bezpieką.

- Ja byłem w Słupsku świeży, nowy. Nie znałem tego środowiska. Prawdę mówiąc zrezygnowałem, ponieważ nie chciałem się ładować w jakąś kompletnie nieprzyjazną dla mnie sytuację. Wiedziałem, że nie ma sensu się kopać z koniem. Władza partii mimo wszystko w tym czasie była na uczelni bardzo duża - stwierdza po latach Górniewicz.

Dzisiaj pracuje na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Korzeniewski już nie żyje. Podobnie jak Czarnik.

Niech słucha społeczności

Tak więc na placu boju został jeden kandydat. Wiadomo było, że nie spełni oczekiwań "S". Wyraził je podczas rektorskich przesłuchań wtedy Zbigniew Zielonka: - Chcemy rektora, który będzie dbał o wolność nauki i autonomię Uczelni, dla którego samorządność nie jest kwestią statutu, ale sprawą własnych, niezależnych od władz przekonań. Nie chcemy rektora pobłażliwego, ale takiego, który zapewni bezpieczeństwo i komfort psychiczny pracownikom, który będzie słuchał głosów społeczności akademickiej, a nie linii telefonicznych. Rektora, który będzie się przeciwstawiał ingerencji aparatu politycznego.

W głosowaniu wygrał Czarnik. Wyniki były jednak zaskakujące i wskazywały, że gdyby miał kontrkandydata to końcowy rezultat mógł wyglądać zupełnie inaczej. Dostał 40 głosów za. Przeciw było 30. Trzech głosujących wstrzymało się.
Co ciekawe, zaraz po wyborze zrezygnował z pełnienia funkcji ze względu na to, że nie wyobraża sobie pracy w konflikcie.

Jednak 10 maja zmienił zdanie. Na prośbę ZNP, SZSP oraz Niezależnego Zrzeszenia Studentów objął swoje stanowisko.

- Zostałem prorektorem, ale szybko poznałem, co to znaczy demokracja w takim wydaniu. Cały czas przegrywałem z rektorem - wspomina Górniewicz.

Gdy wprowadzono stan wojenny Górniewicz został zdjęty z pełnionego stanowiska. Wkrótce potem wyjechał do Torunia. Jego kolega - Korzeniewski - do Gdańska.
Funkcję rektora przez długie lata pełnił Czarnik. A "Solidarność" została rozbita. W stanie wojennym zaczęła funkcjonować jako grupa towarzyska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza