Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kierowca: oślepił mnie fotoradar i wpadłem do rowu

Rajmund Wełnic, [email protected]
Krzysztof Drewnowski jechał tym mercedesem, gdy "pstryknął” go fotoradar błyskający jasnym światłem.
Krzysztof Drewnowski jechał tym mercedesem, gdy "pstryknął” go fotoradar błyskający jasnym światłem. Fot. Rajmund Wełnic
Kierowca oślepiony w nocy błyskiem fotoradaru ustawionego przez Straż Miejską z Bornego Sulinowa twierdzi, że wpadł przez to do rowu i o mało nie rozjechał rowerzysty.

Do zdarzenia doszło wrześniowego wieczoru w Krągach koło Bornego Sulinowa. Było już ciemno. Drogą przez nieoświetloną wieś jechał osobowym mercedesem Krzysztof Drewnowski z Okonka.

- W pewnym momencie coś błysnęło z boku, i to tak mocno, że na dłuższą chwilę dosłownie oślepłem - mówi. - Zdążyłem jeszcze kątem oka dojrzeć, że skrajem jezdni idzie mężczyzna prowadzący rower. Odbiłem w bok, usłyszałem huk uderzenia i wylądowałem w rowie. W samochodzie krzyk, bo wiozłem kilku pasażerów, na szczęście nikomu nic się nie stało, ale bałem się, że zahaczyłem lusterkiem tego rowerzystę.

Krzysztof Drewnowski, gdy tylko trochę ochłonął, zaczął szukać owego rowerzysty, ale nikogo nie znalazł. - Może był pijany i uciekł? - zastanawia się kierowca. Największe pretensje ma jednak do strażników miejskich. - Nie zaprzeczam, że przekroczyłem dozwoloną prędkość, ale taki fotoradar, którego błysk lampy powoduje oślepienie kierowcy, nie powinien być stawiany w ciemnych miejscach - mówi Krzysztof Drewnowski.

- Prowadzę firmę przewozową, jestem zawodowym kierowcą i wiem, że w nocy radar powinien błyskać na czerwono. Inaczej powoduje zagrożenie w ruchu.

Nasz rozmówca dodaje też, że strażnik i strażniczka z radiowozu nie ruszyli się widząc, że coś się stało. - Sami szukaliśmy tego rowerzysty, a gdy zwróciłem im uwagę to usłyszałem: "a co nas to obchodzi" - opowiada kierowca. Na miejsce wezwano w końcu policję, zjawił się także komendant borneńskiej SM.
- Miejsce ustawienia fotoradaru w Krągach jest uzgodnione z policją, wieś oznakowana przy wjeździe tabliczkami informującymi o radarowej kontroli prędkości, a samo urządzenie sprawne i zalegalizowane - mówi Ryszard Ihnatów, szef SM w Bornem Sulinowie. Dodaje, że nie ma żadnych ograniczeń, aby radar stosować po zmroku.

Według niego kontrole są tam przeprowadzane na prośbę mieszkańców, bo długa prosta w terenie zabudowanym i przy przystanku - a bez chodnika - zachęca kierowców do zbyt szybkiej jazdy. - Wykroczenie tego pana zarejestrowano o godzinie 20.35, jechał z prędkością 99 km/h przy dozwolonej "50" - mówi komendant.

Od tego miejsca wersje wydarzeń obu stron zaczynają się różnić. Straż twierdzi, że auto pana Krzysztofa nie wjechało do rowu, tylko zjechało na pobocze. Kolejne wykroczenie radar zarejestrował kilkanaście minut później i w tym czasie nikt do radiowozu nie pochodził.

- Strażnicy sami także nie widzieli, aby coś złego stało się z samochodem, bo od miejsca, w którym stali do miejsca zdarzenia było jakieś 80 metrów i znajdowało się ono za zakrętem - Ryszard Ihnatów tłumaczy podwładnych. Komendant wątpi także, że był jakiś rowerzysta, bo na aucie nie ma śladów kolizji, a cała historia wydaje mu się dziwna. Sugeruje, że kierowca może być bliski przekroczenia pułapu punktów karnych i stąd całe zamieszanie.

- Mam czyste konto punktowe i nie dlatego zgłosiłem sprawę do gazety - odpowiada Krzysztof Drewnowski. - Mocno wszystko przeżyłem, z powodu stresu jestem na zwolnieniu lekarskim, ale przede wszystkim nie może być tak, że straż będzie powodować zagrożenie na drodze błyskającym oślepiająco fotoradarem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza