Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Manifa przed biurem posłanki Szczypińskiej

Zbigniew Marecki
Zbigniew Marecki
Główne bohaterki słupskiej manify w swoich wypowiedziach nie ukrywały, że nie jest im po drodze z tym, co robi PiS i jego rząd.
Główne bohaterki słupskiej manify w swoich wypowiedziach nie ukrywały, że nie jest im po drodze z tym, co robi PiS i jego rząd. Krzysztof Piotrkowski
Główne bohaterki słupskiej manify w swoich wypowiedziach nie ukrywały, że nie jest im po drodze z tym, co robi PiS i jego rząd.

Choć w słowie wstępnym Danuta Wawrowska, prezes stowarzyszenia Kobiecy Słupsk wyjaśniała, że słupska manifa jest częścią strajku kobiet, który w Międzynarodowym Dniu Kobiet odbywa się w 50 krajach świata w obronie praw kobiet, to bardzo szybko okazało się, że zebrani przyszli przed biuro posłanki Szczypińskiej z PiS, aby zaprotestować przeciw zmianom, które partia Jarosława Kaczyńskiego wdraża lub zamierza wdrażać w naszym kraju, a które już odbijają się albo będą się negatywnie odbijać na życiu polskich kobiet i ich rodzin.

- Czasem mam wrażenie, że moje nastoletnie dziecko więcej wie o życiu niż ci, którzy teraz podejmują ważne decyzje w Polsce - mówiła jedna z kobiet, a oklaski, gwizdy i podniesione w dłoniach czerwone kartki, które były symbolem manify, potwierdzały, że zebrani zgadzali się z jej słowami.

Wawrowska nie ukrywała, że poprzez swój strajk kobiety zarówno w Słupsku, jak i na całym świecie postanowiły pokazać czerwoną kartkę rządzącym elitom, które dążą do ograniczenia ich praw i cofnięcia kobiet do kuchni. Mówiono nie tylko o niższych wynagrodzeniach, ale także o kościelnej indoktrynacji. Podobne hasła pojawiły się na transparentach, z którymi przyszły kobiety, ale i towarzyszący im mężczyźni. W sumie na manifie była ich spora grupa, więc doczekali się nawet specjalnych podziękowań.

Wśród zebranych nie zabrakło także znanych w mieście kobiet. Spośród nich jako pierwsza zabrała głos Beata Maciejewska, pełnomocniczka prezydenta Słupska ds. zrównoważonego rozwoju, która zapewniała, że w manifach uczestniczy już ponad 10 lat. Według niej z manifestującymi łączy się także prezydent Robert Biedroń.

- A gdzie on jest? Powinien być z nami - usłyszała w odpowiedzi z tłumu. Wtedy wyjaśniła, że prezydent jest w Warszawie i pewnie weźmie udział w tamtejszej manifie. Jednocześnie zapewniała, że słupski ratusz jest otwarty na inicjatywy kobiet i wzywała do wspólnego działania, bo wtedy można więcej zrobić.

Po niej głos zabrała Gabriela Breżecka, szefowa słupskiego oddziału ZNP, która prosiła zebranych o solidarność w trakcie strajku szkolnego. Ma się on odbyć 31 marca i zmusić władze do przemyślanego wdrażania reformy oświaty, która będzie miała wpływ na edukację kilku pokoleń młodych ludzi. Sądząc po reakcjach zebranych podzielali oni jej wątpliwości w tej sprawie.

Jeszcze ostrzej wypowiadała się przedstawicielka służby zdrowia, która ostrzegała, że rząd i minister Radziwiłł przygotowują takie zmiany, że cofną one o wiele lat prawa, z których mogą korzystać rodzące w szpitalach kobiety.

Przez moment głos zabrała także Beata Chrzanowska, przewodnicząca Rady Miejskiej w Słupsku, która wzywała do walki przeciw złu.

Przeczytaj także na GP24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza