Akt oskarżenia wniosła słupska prokuratura rejonowa. Chodzi o wypadek, do którego doszło w styczniu ubiegłego roku na budowie domu jednorodzinnego z częścią usługową w podusteckiej Przewłoce. Z niezabezpieczonej antresoli o wysokości 2,8 metra spadł jeden z pracowników (pracowało tam ich dwóch), doznając obrażeń ciała. Prokuratura uznała, że odpowiedzialność za wypadek ponoszą właściciel firmy wykonującej prace oraz kierownik budowy.
Sędzia Marcin Machnik odczytał akt oskarżenia. Stanisław Ł., właściciel firmy budowlano-usługowej oskarżony jest o to, że będąc odpowiedzialnym za bezpieczeństwo i higienę pracy swoich pracowników, nie dopełnił w tym zakresie swoich obowiązków. Poprzez wadliwą organizację miejsca pracy, brak nadzoru, niepodjęcie działań mogących zabezpieczyć pracowników przed wypadkami podczas pracy na wysokości, naraził dwóch pracowników na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Mężczyzna przed sądem częściowo przyznał się, zmieniając swoje wcześniejsze stanowisko, które przedstawiał w prokuraturze. - Jest mi przykro z powodu tego co się stało - powiedział i wniósł o mediację między nim, a pracownikami.
Jest oskarżony z art. 220 Kodeksu Karnego: "Kto, będąc odpowiedzialny za bezpieczeństwo i higienę pracy, nie dopełnia wynikającego stąd obowiązku i przez to naraża pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3" oraz art. 157. "Kto powoduje naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwający nie dłużej niż 7 dni, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
Natomiast Jarosław B. był kierownikiem budowy. Zdaniem prokuratury nienależycie sprawował nadzór, nie wykonywał właściwie swoich obowiązków, gdyż dopuścił pracowników do pracy na wysokości bez zabezpieczeń. Czym nieumyślnie przyczynił się do upadku jednego z nich z antresoli. Oskarżony jest z art. 157 i 160, grozi mu grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Jarosław B. nie przyznał się. Nie chciał też składać przed sądem wyjaśnień.- W związku z tym, że według mojej oceny opinia prokuratura, co do mojej pracy nie jest poparta w żaden sposób przez osobę techniczną, albo posiadającą uprawnienia wymagane przy robotach budowlanych. Trudno mi składać jakiekolwiek wyjaśnienia do tej oceny - powiedział wczoraj podczas rozprawy.
Zaznaczył, że był tej sprawie przesłuchiwany w prokuraturze jako świadek. Sędzia więc zauważył, że te zeznania nie mogą więc być przed sąd brane pod uwagę.
Na rozprawie nie było poszkodowanych. Następny termin sąd wyznaczył za półtora miesiąca.
Adwokaci oskarżonych wnieśli o ochronę wizerunku oskarżonych. Po rozprawie zapytałem, czy faktycznie znany w Słupsku Jarosław B. chce występować bez podanego pełnego nazwiska. I czy wyrok w tej sprawie może mieć przełożenie na jego pracę dla słupskiego samorządu? Odpowiedział, że chce by jego wizerunek był chroniony, a sprawa nie ma znaczenia dla jego pracy dla miasta.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?