Przypomnijmy. W maju zeszłego roku ciało 31-letniego Tomasza K. odnalazł spacerowicz. Ofiara pobicia leżała na skarpie przy polnej drodze, niedaleko miejscowości Darżyno, kilkaset metrów od zabudowań gospodarczych. Parę dni od zdarzenia słupska policja zatrzymała Zdzisława N. i Zdzisława S. Później zatrzymano również najmłodszego z trójki podejrzanych - Michała B.
W toku prokuratorskiego śledztwa ustalono, że poszło o warte kilkaset złotych akumulatory, które ktoś ukradł z maszyn rolniczych należących do Zdzisława N. Ich właściciel złodzieja zaczął szukać na własną rękę. Ustalił, że może nim być 31-letni Tomasz K. i o pomoc w wyegzekwowaniu swojej własności poprosił Zdzisława S., a ten Michała B.
Jak podkreślał wczoraj prokurator Piotr Łyczak z prokuratury w Lęborku, zajmującej się sprawą, mężczyźni najpierw pojechali do domu Tomasza K. Stamtąd wywieźli go nad jezioro, niedaleko pobliskiej miejscowości Darżyno i na miejscu dotkliwie pobili. Zdzisław S. i Michał B. mieli okładać go trzonkami od młotków. Zdzisław N. uderzał pięściami i kopał. Robili sobie przerwy, by dopytać, gdzie ukrył akumulatory, ale ten nie odpowiadał. Następnie pobity Tomasz K. został sam z Michałem B. Pozostali oskarżeni pojechali przeszukać gospodarstwo 31-latka, ale skradzionych akumulatorów nie znaleźli. Ostatecznie pobitego mężczyznę pozostawili samemu sobie.
To było w sobotę, 28 maja zeszłego roku. Na drugi dzień, w niedzielę, Tomasza K. bezskutecznie szukał jego brat. Dopiero w poniedziałek zwłoki mężczyzny leżące na skarpie przy polnej drodze odnalazł przechodzień i zawiadomił policję.
Wczoraj prokurator Piotr Łyczak wnioskował o pięć lat pozbawienia wolności dla Zdzisława N. i Michała B. oraz 7 lat dla recydywisty Zdzisława S.
- Mogli się domyślić, że ich czyny przyniosą taki skutek. Co więcej, pozostawili pobitego Tomasza K. samemu sobie - uzasadniał prokurator P. Łyczak.
- W sprawie wciąż nie wyjaśniono kilku niewiadomych, jak i dopuszczono się uchybień - bronił Zdzisława N. mecenas Wiesław Żurawski. - Nie można jasno ustalić, kiedy faktycznie doszło do pobicia, a kiedy nastąpił zgon. Nie można też wykluczyć, że niektóre obrażenia mogły powstać w późniejszym okresie.
Również obrońcy pozostałych oskarżonych wyjaśniali, że żaden z dowodów zebranych w sprawie nie wskazuje, co działo się z Tomaszem K. między sobotą, kiedy miał zostać pozostawiony przez oskarżonych, a odnalezieniem jego zwłok przez przypadkowego spacerowicza.
Żaden z oskarżonych nie przyznał się do pobicia ze skutkiem śmiertelnym, za to winą obarczyli się nawzajem. Wszyscy proszą sąd o łagodny wymiar kary. Wyrok w przyszłym tygodniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?