Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura bada sprawę zakładu kamieniarskiego w Słupsku

Zbigniew Marecki
Pod kątem oszustwa bada Prokuratura Rejonowa w Słupsku zgłoszenia osób, które uważają, że Zakład Kamieniarski przy ul. Kaszubskiej 1 nie wywiązał się z zawartych z nimi umów.

- W związku ze sprawą Zakładu Kamieniarskiego przy ul. Kaszubskiej 1 w Słupsku zgłosiło się do nas kilkanaście osób , które czują się oszukane. Wszystkie te osoby złożyły u nas opisy swojej sprawy. Dołączyły do nich dokumenty lub zapowiedziały ich dołączenie. My wszczęliśmy postępowanie pod kątem art. 283 Kodeksu Karnego, czyli dotyczącego oszustwa. Na razie prowadzimy je w sprawie. Zamierzamy jeszcze zgromadzić kolejne dokumenty, przesłuchać świadków oraz zbiorczo właścicieli zakładu. Dopiero potem zdecydujemy, czy wystąpimy do sądu ze zbiorczym aktem oskarżenia - mówi Piotr Nierebiński, prokuratot rejonowy w Słupsku.

Przypomnijmy: 14 lutego w „Głosie Słupska” opublikowaliśmy tekst pt. „Klientka: Dziwny zakład. Podpisuje umowy, bierze pieniądze i nic nie robi”, w którym opisaliśmy problemy słupszczanki Mieczysławy L. z Zakładem Kamieniarskim przy ul. Kaszubskiej w Słupsku. 6 września ub. roku nasza czytelniczka podpisała tam umowę z panią Lucyną Sz. na wykonanie płyty nagrobnej, która miała być umieszczona na grobie członków rodziny zamawiającej. Choć ostatecznie klientka przekazała pani Lucynie całą kwotę (4600 zł) pokrywającą koszty pracy firmy, to jednak do tej pory zlecenie nie zostało wykonane ani też pani Mieczysławie nie udało się odzyskać kwoty, którą przekazała zleceniobiorcy, gdy zrezygnowała z usługi. Przeciwnie, pani Lucyna robiła szybko, aby z różnych powodów najpierw przekładać termin wykonania pracy, a potem zwrot pieniędzy. Pieniędzy nie zwróciła do tej pory, choć pani Mieczysława godziła się nawet na to, że odzyska je w ratach.

Jak się okazało, tekstem zainteresowała się duża grupa osób, które były w podobnej sytuacji. Część z nich swoje żale wyraziła na forum www.gp24.pl, inni napisali do naszej redakcji e-maile w tej sprawie, a jeszcze inni poinformowali nas o swoich kłopotach telefonicznie. Gdy w „Głosie Pomorza” Piotr Nierebiński, prokurator rejonowy w Słupsku poinformował, że zainteresował się opisanym przez nas przypadkiem pani Mieczysławy, nasz czytelnik - Krzysztof Kozłowki z Damnicy - zgłosił się do prokuratury z informacją, że on ze wspomnianym zakładem walczy od 2015 roku. Wtedy bowiem podpisał z nim umowę na wykonanie nagrobka na rodzinnym grobie. Firma najpierw długo zwlekała z wykonaniem tego zlecenia, potem w sumie pobrała 5700 złotych m.in. tytułem zakupu materiałów, a w końcu postawiła zły nagrobek z innego materiału, niż miała to zrobić. Po kolejnych naciskach ostatecznie rozebrała nagrobek. Na jego miejscu inna firma w dwa dni ustawiła nowy nagrobek. Jednak pieniędzy od pani Lucyny nie odzyskał.

Jak się dowiedzieliśmy, zdesperowani klienci cały czas próbują się skontaktować z panią Lucyną, ale zakład od pewnego czasu jest zamknięty, a pani Lucyna nie odbiera telefonów od ludzi, którzy czują się przez nią oszukani. Jeden z jej klientów poinformował "Głos", że skontaktował się z byłym pracownikiem zakładu, który także czuje się oszukany przez pracodawcę. - Ta pani bazuje na tym, że zakład sąsiaduje z cmentarzem, więc ludzie uważali, że praktycznie będzie tam zamówić usługę - ocenił jeden z naszych rozmówców.

Zobacz także: Ludzie w domach, na ulicach miast zwierzęta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza