Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupska policja bada kredytowe oszustwo

Zbigniew Marecki
Zbigniew Marecki
Zdjęcie ilustracyjne
Słupska policja bada, dlaczego kredyty zaciągnięte na Stanisławę A., 75-latkę z Dębnicy Kaszubskiej nigdy nie trafiły do emerytki.

Starsza pani mieszka z wnuczką i jej mężem na piętrze domu, który dzieli z jej synem, jego drugą żoną i ich dziećmi. Długo żyła spokojnie, ale przed kilku miesiącami zauważyła, że jej emerytura, którą otrzymuje z KRUS, jest coraz niższa. Wtedy razem z wnuczką i jej mężem pojechała do słupskiej placówki KRUS.

Tam okazało się, że emerytura została zmniejszona, bo w wyniku wyroku sądowego komornik rozpoczął egzekucję z niej niespłaconego kredytu. – Babcię to bardzo zaskoczy- ło, bo nigdy nie starała się o żaden kredyt. Nie była także dla nikogo żyrantem – opowiada Adam Święch, mąż wnuczki, który postanowił wyjaśnić, kto oszukał starszą panią.

Gdy zainteresowani dotarli do komornika, dowiedzieli się, że chodzi o kredyt w wysokości 6 tys. zł, który urósł już do 9 tys. zł. Na dodatek na spłatę czeka jeszcze drugi kredyt o wartości 3 tys. zł. Obydwa zostały zaciągnięte w Banku Pocztowym. – Wtedy nasze podejrzenie padło na drugą żonę syna babci, która do niedawna mieszka- ła pod nami, ale nagle wyjechała do Niemiec. Na dodatek do niedawna przez półtora roku pracowała na poczcie w Dębnicy Kaszubskiej i tam obsługiwała okienko Banku Pocztowego – relacjonuje mocno zdenerwowany Adam Święch.

Zarówno on, jak i babcia nie mieli wątpliwości. Postanowili o całej sprawie poinformować funkcjonariuszy zajmujących się przestępstwami gospodarczymi w Komendzie Miejskiej Policji w Słupsku. – Postanowiliśmy także wystąpić o wydanie kopii umów kredytowych do Banku Pocztowego. My ze swojej strony, a policja ze swojej. Aby te dokumenty nie wpadły w niepowołane ręce, poprosiłem, aby mi je wysłano na mój adres w Słupsku. Bardzo się zdziwiłem, gdy po kilku dniach w skrzynce na listy znalazłem otwarty list z pismem przewodnim, ale bez kopii dokumentów – opowiada Święch.

Od tej pory nabrał jeszcze większych podejrzeń, bo jest przekonany, żona syna babci mogła jeszcze z kimś współpracować, kto wiedział o tym, że bez wiedzy starszej pani zaciągnęła kredyty, posługując się sfałszowanymi podpisami.

– O wszystkich swoich podejrzeniach opowiedziałem policji. Rozmawiałem także z przedstawicielem poczty, który mnie prosił, abym nie nagłaśniał tej sprawy. Nie można jej tak zostawić, bo inaczej także inne osoby mogą paść ofiarą ludzi, którzy postanowili zdobyć pieniądze kosztem starszych osób – uważa Adam Święch. Według Roberta Czerwińskiego, rzecznika prasowego słupskiej policji, sprawa zgłoszona przez mieszkańca Dębnicy Kaszubskiej jest badana przez funkcjonariuszy zajmujących się przestępstwami gospodarczymi. – Teraz czekamy na opinię grafologiczną. Od niej będzie wiele zależało – stwierdził wczoraj.

Zobacz także: Fikcyjne sądy, fałszywe wyroki, wyłudzone 24 miliony złotych. Oszuści w rękach policji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza