Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tańczący i stepujący dyrygent i energetyczna muzyka. Sinfonia Baltica z przytupem zakończyła sezon

Anna Czerny-Marecka
Anna Czerny-Marecka
Krzysztof Piotrkowski
Muzyka latynoamerykańska wypełniła ostatni w tym sezonie koncert Orkiestry Polskiej Filharmonii Sinfonia Baltica im. Wojciecha Kilara w Słupsku. Fenomenalnie zagrał na Stradivariusie skrzypek Janusz Wawrowski. Pięknie towarzyszył mu w długiej solówce słupski wiolonczelista Jarosław Madejski. Gorące oklaski zebrali także młodzi perkusiści debiutanci, uczniowie Wiesława Helińskiego. Było dużo bisów i owacja na stojąco.

Bardzo długi program złożony z bardzo znanych i zupełnie nieznanych utworów kompozytorów południowoamerykańskich lub tworzących w stylu latino (Gershwin) ułożył Ruben Silva, dyrektor Polskiej Filharmonii Sinfonia Baltica w Słupsku. Takiego wyboru dokonał z sentymentu do swojej pierwszej ojczyzny - Boliwii.

Głównym bohaterem był Astor Piazzolla. Jego "Cztery pory roku" w sposób dowcipny nawiązujące do Vivaldiego zagrał gość specjalny - wybitny skrzypek Janusz Wawrowski. Dzięki niemu słupszczanie mogli posłuchać, jak brzmi magiczny, wiekowy i jedyny w swoim rodzaju instrument - skrzypce Polonia wykonane przez legendarnego lutnika Stradivariego. Przepięknie zabrzmiała także w tym utworze wiolonczelowa partia solowa wykonana przez członka słupskiej orkiestry Jarosława Madejskiego. Jeszcze jedna osoba związana z Sinfonią Balticą miała okazję zagrać solo - flecistka Anna Uzarek w słynnym Libertangu Piazzolli. Dla osób znających ten utwór głównie w wersji z akordeonem było to spore zaskoczenie. Flet jest instrumentem delikatnym o anielskim brzmieniu, więc tango straciło swoją drapieżność i seksapil. Miłą niespodziankę sprawili publiczności uczniowie perkusisty Wiesława Helińskiego. Świetnie poradzili sobie w trudnym repertuarze: Jacek Horbacz (14 lat), Karol Sochaczewski (niespełna 13 lat), Antoni Weisbrot (13 lat) i Aleksander Zduńczyk (niespełna 14 lat).

Wartością dodaną były bisy Janusza Wawrowskiego (Bacewicz, Paganini) i orkiestry. Wyjątkową rolę odegrał w nich maestro Ruben Silva, który ruszył w tany z jedną z melomanek, nie zaniedbując dyrygowania. Południowoamerykański taniec ludowy w wykonaniu tej pary wzbudził wśród widowni (klaszczącej do rytmu) olbrzymią radość. Żegnała wykonawców na stojąco.

To wstanie wszystkich z foteli miało jeszcze jeden wymiar - pożegnalny. Bo niebawem Ruben Silva przestanie być dyrektorem słupskiej filharmonii. Wygrał konkurs i obejmie takie samo stanowisko w Kaliszu. Będzie jednak nadal wracał do Słupska jako dyrygent, a przed odejściem poprowadzi jeszcze słupskich filharmoników podczas koncertów 1 i 2 lipca oraz podczas Festiwalu Pianistyki Polskiej. O swoich planach powiedział ze sceny, dziękując muzykom i publiczności za prawie cztery lata wspólnej pracy i koncertów. Informował także o remontach, które udało mu się w siermiężnym, niestety, gmachu filharmonii przeprowadzić w ostatnim czasie. Życzył orkiestrze, aby była lubiana przez ratusz i dalej trwała.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza