Jolanta S., 53-letnia dzisiaj mieszkanka Zielonej Góry, została oskarżona o spowodowanie wypadku drogowego. Zarzucono jej nieumyślne (była trzeźwa) przekroczenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
Oskarżona jechała kabrioletem peugeot 307. Auto spadło na pobocze. Kierująca, wracając na jezdnię, nagle wjechała na lewy pas i samochód zderzył się z prawidłowo jadącym oplem corsą. Kierował nim 63--letni kierowca Kazimierz O., który wiózł 30-letnią córkę Magdalenę, roczną wnuczkę Onell i 45-letniego znajomego Waldemara S. W oplu zginęli wszyscy. Oskarżona twierdziła, że jest niewinna, ale opinie biegłych mówiły co innego.
Zobacz także: Tragiczny wypadek koło Dębiny. W wyniku czołowego zderzenia zginęły 4 osoby w tym 2,5 letnia dziewczynka (wideo, zdjęcia)
Licznik w jej samochodzie zatrzymał się na 130 kilometrach na godzinę. Biegli ocenili prędkość na co najmniej 90 kilometrów na godzinę i uznali, że Jolanta S. nie dostosowała jej do panujących warunków. W tym przypadku - stanu drogi.
Sąd Rejonowy w Słupsku wysłuchał ekspertów z Instytutu profesora Sehna, ale także z Laboratorium Kryminalistycznego. Obie opinie nieznacznie się różnią, ale - zdaniem sądu - potwierdzają winę oskarżonej.Jolanta S. została skazana na cztery lata więzienia. Dostała też sześć lat zakazu prowadzenia pojazdów. Później ten wyrok utrzymał Sąd Okręgowy w Słupsku.
- To Jolanta S. ponosi całkowitą winę. Pogoda była świetna, środek lata. Nic nie wskazywało, że może dojść do wypadku. Jednak oskarżona z niewiadomych przyczyn zjechała na pobocze. Mówiła, że dlatego, bo opel jechał środkiem, ale on był na swoim pasie - uzasadniał na rozprawie odwoławczej sędzia Dariusz Dumanowski. - Oskarżona spadła z asfaltu na pobocze. Popełniła jednak kardynalny błąd, próbując na asfalt wrócić, bo różnica wynosiła dziesięć centymetrów. Powinna spokojnie kontynuować jazdę z lekkim hamowaniem. Podjęcie manewru powrotu na jezdnię sprawiło, że samochód został wyrzucony i uderzył w opla. Mamy cztery ofiary śmiertelne i kara nie może być symboliczna. Skutki wypadku muszą być brane pod uwagę przy jej wymiarze. Jednak obrońcy oskarżonej wygrali w Sądzie Najwyższym.
- Zarzucili, że sąd okręgowy nie dopuścił kolejnej opinii i nie uzupełnił postępowania dowodowego- mówi sędzia Witold Żyluk, przewodniczący wydziału karnego odwoławczego w Sądzie Okręgowym w Słupsku . - Teraz sąd może powołać biegłych, ocenić dowody i wydać wyrok, ale także wrócić sprawę sądowi rejonowemu do ponownego rozpoznania. Sąd Najwyższy uznał, że należy wyjaśnić, czy samochodem zarzuciło z powodu nieostrożnej jazdy, czy zadziałał czynnik zewnętrzny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?