Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupskie śródmieście było niegdyś ekskluzywną dzielnicą wyższych urzędników niemieckich

Fot. Krzysztof Tomasik
Dzieje słupskiej secesji bada od lat Elżbieta Szalewska. Zabrała nas w podróż po słupskim śródmieściu. Jej zdaniem na ulicy Wileńskiej znajduje się mnóstwo motywów związanych z tym kierunkiem w architekturze.
Dzieje słupskiej secesji bada od lat Elżbieta Szalewska. Zabrała nas w podróż po słupskim śródmieściu. Jej zdaniem na ulicy Wileńskiej znajduje się mnóstwo motywów związanych z tym kierunkiem w architekturze. Fot. Krzysztof Tomasik
Narożną, podpiwniczoną, czterokondygnacyjną, czynszową kamienicę z 1911 roku, która dziś stoi na rogu ulicy Wileńskiej i Prusa 10, wybudował Leudwig Neumann, mistrz murarski.

Dziesięć mieszkań w środku przeznaczono na wynajem. W 1929 roku jako właściciel w księdze adresowej widnieje kupiec Hofmann. W kamienicy miał swoje biuro. Handlował kawą. Resztę mieszkań wynajmował - stać na nich było kupców, urzędników, pracowników kolei i architektów.

Złe moce precz

Przełom XIX i XX wieku. Kamienice przy ulicy Prusa, Wileńskiej, Żeromskiego, Mickiewicza budowała
w Słupsku średnia klasa urzędnicza. Jak na swój czas, były ekskluzywne. O wysokim standardzie. Na dzisiejszej ulicy Kołłątaja mieszkali już biedniejsi - tu lokale są dużo mniejsze. Elita - lekarze i wyżsi urzędnicy grupowali się przy Sienkiewicza Wojska Polskiego.

To był czas krótkotrwałego kierunku, który pojawił się w sztuce, a który eksplodował z olbrzymią siłą - secesji. - Możemy ją dostrzec właśnie na budynkach w tej dzielnicy - mówi Elżbieta Szalewska, architekt i badacz przedwojennego Słupska. - To były bardzo charakterystyczne elementy. Drzwi domu były niesamowicie udekorowane. Nad nimi znajdował się herb właściciela, kamienicę zwieńczał jakiś bogaty ornament albo symbol. W tym czasie bardzo popularne były różnego rodzaju, tak zwane maszkarony, czyli twarze symbolizujące różnego rodzaju emocje - rzeźby, które miały swoją określoną rolę, na przykład miały odstraszać złe moce.

Pokaż się, że masz pieniądze

Kamienica przy ul. Wileńskiej 26 należała w 1916 roku do rzeźnika Bewersdorffa. Sam budynek datowany jest na początek XX wieku. W środku znajdowało się dziesięć mieszkań. Wynajmowali je kupcy, rzemieślnicy, urzędnicy, pracownicy kolejowi i wdowy po funkcjonariuszach publicznych.

Szczyt kamienicy wieńczy głowa kobiety, która ma długie faliste włosy. Skąd ten motyw? Prawdopodobnie symbolizuje kobietę jako panią domu, która tak naprawdę decyduje o wszystkim, co się w nim dzieje.

Jak wybierano takie motywy dekoracyjne?- Zapewne siedzieli wieczorami w rodzinie i wymyślali, co by było najładniejsze. Chodziło też przecież o to, żeby się pokazać, wyróżnić na tle innych. To jest interesujące, że bogate sztukaterie zawsze spotykamy z przodu budynków, natomiast z tyłu, wszystkie te budynki wyglądają tak samo, nie mają żadnych zdobień - stwierdza doktor Szalewska.

Fachowość na stulecia

Przy Wileńskiej 25 stoi z kolei czteropiętrowa kamienica z poddaszem zbudowana w 1905 roku. Ta należała do drobnego handlarza Rahna. Mieszkania przeznaczano na wynajem. Sztukateriami w Słupsku zajmowało się kilku rzemieślników. Ich prace charakteryzują się bardzo dobrym wykonaniem. Wystarczy uświadomić sobie, że ta tynkarska robota przetrwała mimo różnych zawirowań ponad 100 lat.

Takim przykładem dobrze wykonanej pracy jest też właśnie kamienica przy ul. Wileńskiejj 25. Fasada obłożona czerwoną cegłą jest dobrze zachowana. Drobny handlarz z pewnością miał coś wspólnego
z handlem morskim. Szczyt fasady to dwie łodzie, bardzo wyraźnie widoczne.

To jest dom ze swoją nazwą

Bardzo ciekawym budynkiem jest też kamienica przy ulicy Wileńskiej 37. W 1916 roku jako jej właściciel
widniał niejaki Mielke, z zawodu kgl. Lokomotivsfuhrer, czyli prowadzący lokomotywę. Na wynajem przeznaczał dziewięć mieszkań. Budynek ciekawy, bo znajdują się na nim rzadko spotykane elementy dekoracyjne - pierwszym jest popiersie dziecka z napisem "der fleiss" z niem. pilność, z kolei pod najwyższym oknem w prawym wykuszu jest dziecko, które składa z klocków dom z wieżą i napis "das spiel" - zabawa.

Kamienica ma też swoją nazwę. Na budynku znajduje się piejący kogut na tle słońca. - To jest więc kamienica Pod pięcioma kogutami - podpowiada doktor Elżbieta Szalewska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza