MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Biedna kultura na marszałkowskim garnuszku

Małgorzata Żabicka
W słupskiej Baszcie straszą nie czarownice, lecz schody
W słupskiej Baszcie straszą nie czarownice, lecz schody Fot. Sławomir Żabicki
Słupskie muzeum zarabia wynajmując pomieszczenia. Dyrektor bytowskiego wyżebrał zwolnienie z czynszu. Słupska galeria nie ma na etat dla dozorcy w Baszcie Czarownic i jej remont. Sprawdziliśmy, jaka jest kondycja naszych placówek kultury dotowanych przez Urząd Marszałkowski w Gdańsku

Marszałek dotuje Muzeum Pomorza Środkowego i Bałtycką Galerię Sztuki Współczesnej w Słupsku oraz Muzeum Zachodnio-Kaszubskie w Bytowie. Władysław Kaźmierczak, dyrektor BGSW na ten rok dostał z Gdańska 505 tys. zł, a z Urzędu Miejskiego w Słupsku 120 tys. zł. - Dwa lata temu mieliśmy większy budżet, a przecież w tym czasie wzrosły koszty utrzymania - mówi dyrektor. - Tylko 5-6 procent pieniędzy wydamy na wystawy i wydawnictwa. Resztę pochłoną konieczne opłaty.
BGSW ma galerie w Słupsku i Ustce oraz Basztę Czarownic. Ta ostatnia się sypie. Jej piwnica jest systematycznie zalewana ze źle zainstalowanej studzienki kanalizacyjnej. - Piąty raz ktoś nam rozwalił barierkę i schody - skarży się Kaźmierczak. - Stale urzęduje tu jakieś menelstwo, pełno pobitych butelek. Policji nie ma w tym rejonie, ulica podupada, a Baszta razem z nią.
Niedaleko jest Muzeum Pomorza Środkowego. Ma pięć obiektów w Słupsku i skansen w Klukach. W tym roku dostało od marszałka 1 mln 212 tys. zł, o 12 tysięcy więcej, niż w ubiegłym. - Nie muszę myśleć o dalszym zwalnianiu ludzi - oddycha z ulgą dyrektor Mieczysław Jaroszewicz. Muzeum zarabia sprzedając bilety, wydawnictwa i pamiątki, organizując lekcje muzealne, wynajmując sale na wesela i komunie, dzierżawiąc Spichlerz Richtera na herbaciarnię, sprzedając energię elektryczną z własnego generatora. - W zeszłym roku zarobiliśmy ponad 500 tysięcy złotych, równowartość prawie 40 procent dotacji - mówi Jaroszewicz. - Udało się zainstalować kamery dzięki temu, że wpisano nas na listę wojewody pomorskiego obiektów szczególnie strzeżonych. Wymieniliśmy też dach na Bramie Młyńskiej, a w Klukach położyliśmy kamienną podwalinę pod chałupę z Wierzchucina, w której będzie karczma i hotel. Znaleźli się też sponsorzy: w ubiegłym roku podarowali muzealia za 125 tysięcy złotych.
W najgorszej sytuacji jest Muzeum Zachodnio-Kaszubskie w Bytowie. Podlega marszałkowi, ale budynek należy do gminy. - Kiedyś miasto chciało od nas brać czynsz - mówi dyrektor Janusz Kopydłowski. - Wyżebrałem, żebyśmy działali w zamku trzy lata bez czynszu. Pochłonąłby około 90 tysięcy złotych, czyli jedną trzecią marszałkowskiej dotacji. Gdyby nie dobra wola miasta, nie wiem, co by było. Na ten rok mamy 334 tysięcy złotych dotacji, cztery tysiące więcej, niż w ubiegłym roku. Jak zaczynaliśmy trzy lata temu, dostaliśmy 400 tysięcy.
Tegoroczna dotacja starczy bytowskiemu muzeum na płace i amortyzację, Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych i 80 procent pochodnych od płac (ZUS). Na pozostałe 20 procent, całe koszty utrzymania i działalność merytoryczną muzeum musi zarobić. Sprzedaje wydawnictwa, bilety, pamiątki, usługi przewodników, wynajmuje sale. Nie starczy już na zakup muzealiów i organizowanie wszystkich wystaw, czyli na statutową działalność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza