MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niezależni atakują

Piotr Polechoński
Laureaci tuż po otrzymaniu nagród. Agata Kulesza (najlepsza rola żeńska) i Dariusz Gajewski (reżyser najlepszego filmu festiwalu).
Laureaci tuż po otrzymaniu nagród. Agata Kulesza (najlepsza rola żeńska) i Dariusz Gajewski (reżyser najlepszego filmu festiwalu). Fot. Radosław Koloeśnik
Film "alaRM" Dariusza Gajewskiego wygrał zakończony w sobotę w Koszalinie Międzynarodowy Festiwal Debiutów "Młodzi i film". Pokazana na koniec festiwalu "Zemsta" Andrzeja Wajdy rozczarowała.

Sobotnia uroczystość zakończenia festiwalu była skromna i krótka, co przypadło do gustu i publiczności, i twórcom.

Niespodziewane rozstrzygnięcie

Werdykt jury dla wielu był zaskakujący. Jeszcze kilka godzin wcześniej niemal pewniakiem do zdobycia Jantara 2002 za najlepszy film wydawał się "Anioł w Krakowie" Artura Więcka. Tymczasem zdobył on "jedynie" nagrodę publiczności. Zdaniem jury lepszy był "alaRM", jeden z tegorocznych obrazów polskiego kina niezależnego (historia człowieka, który aranżuje u siebie w domu dziwne przedstawienie dla jednego tylko widza).
Większością reszty nagród zgodnie podzielili się twórcy "Moich pieczonych kurczaków" Iwony Siekierzyńskiej oraz "Mojego miasta" Marka Lechkiego. Ten pierwszy film wyróżniony został za najlepszą reżyserię i najlepszą rolę kobiecą (Agata Kulesza). Drugi obraz zgarnął nagrody za najlepszą rolę męską (Krzysztof Stroiński) oraz scenariusz (Marek Lechki).
Kinu zagranicznemu (aż sześć konkursowych debiutów) przypadła jedynie nagroda specjalna. Otrzymał ją islandzki film "101 Reykjavik" Baltasara Kormakura.
- Mieliśmy nie lada problem, bo do walki w konkursie stanęły tak różne obrazy jak filmy polskie i zagraniczne. Trudno było oceniać je jedną miarą, bo olbrzymia różnica, jaka je dzieli, to różnica pieniędzy za jakie zostały zrobione - tłumaczył reżyser Janusz Kijowski, przewodniczący jury. - Dlatego zdecydowaliśmy się skupić głównie na młodym polskim kinie, a "101 Reykjawik" wyróżnić jako nasze wskazanie, aby w przyszłości polski debiut wyglądał właśnie w ten sposób - dodał przewodniczący.

Festiwal co roku

Krótkie wystąpienia wygłosili Jacek Bromski, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich (współorganizator imprezy) oraz Henryk Sobolewski, prezydent Koszalina. - Dziękujemy wszystkim tym, dzięki którym po raz kolejny młodzi polscy twórcy mogli się sprawdzić i stanąć w oko w oko z publicznością - mówił prezes.
Poproszony o oficjalne zakończenie imprezy, prezydent Koszalina stwierdził, że "festiwalu oficjalnie nie zamknie, bo sztuki zamknąć się nie da". - Przez kilka dni Koszalin był filmową stolicą Polski i zrobimy wszystko, by tak wspaniała impreza jak "Młodzi i film" towarzyszyła nam przez następne lata - zapewniał.

Artystyczna klęska na finał

Uroczystość rozdania nagród uświetnił pokaz "Zemsty" Andrzeja Wajdy. Projekcję poprzedziło kilkuminutowe, nagrane wcześniej, wystąpienie reżysera. Wprost z ekranu mistrz zachęcał młodych do robienia filmów, a publiczność do chodzenia na filmy polskie. - Bo żałosny jest widok samego twórcy bez widza - podkreślał.
Jednak już półtorej godziny później okazało się, że chodzenie na polskie kino nie zawsze gwarantuje, iż nie straci się czasu. "Zemsta" Wajdy okazała się nieporozumieniem. Wielki niegdyś reżyser zaserwował klasyczną aż do bólu (niemal szkolną) wersję czegoś, co większość Polaków zna na pamięć.
Rzecz jasna broni się sam Fredro, aktorzy (szczególnie znakomity Janusz Gajos) oraz Paweł Edelman, autor zdjęć. Za to artystyczną klęskę poniósł sam reżyser. Wydając 10 mln zł, nie pokazał absolutnie nic, czego o "Zemście" byśmy już wcześniej nie wiedzieli. Bardzo sprawny, niepotrzebny film.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza