Pani Jolanta napisała do nas w nietypowej sprawie – jej syn wrócił w niedzielę, 22 marca, z Holandii do domu rodzinnego. Dom jest duży, więc mieszka tam zarówno Pani Jolanta, jak i jej córka z zięciem. A teraz także jej syn, choć ten po domu swobodnie się nie porusza, bo przechodzi czternastodniową kwarantannę.
Zalecenia sanepidu są w tej kwestii jasne – jeśli osoba powraca z zagranicy, to musi przebywać w odosobnieniu przez dwa tygodnie. Realizacja kwarantanny uzależniona jest od możliwości osoby, która jest na nią kierowana. I tak mamy trzy opcje: jeśli rodzina nie chce ich przyjąć takiej osoby, to wojewoda wyznaczy miejsce, gdzie przejdzie ona kwarantannę; jeśli rodzina ma pokój, który może przeznaczyć dla przechodzącego kwarantannę, to wtedy on w nim przechodzi kwarantannę, a rodzina nie.
- W takiej sytuacji rodzina z powracającym nie może się całować i utrzymywać z nim bezpośrednich kontaktów. Może mu przygotowywać wyżywienie, ale musi je podstawiać pod drzwiami i on je zamknięty w pokoju. Rodzina także nie kontaktuje się z powracającym, gdy on się myje i korzysta z toalety. Ma też on obowiązek dezynfekowania łazienki, gdy z niej korzysta – tłumaczył naszej redakcji dyrektor słupskiego sanepidu Włodzimierz Sławny.
Ostatnim wariantem jest objęcie całej rodzinny kwarantanną – następuje to wtedy, gdy nie ma możliwości wydzielenia osobnego pomieszczenia dla osoby powracającej z zagranicy.
Rodzina pani Jolanty zdecydowała się na opcję, w której w domu wydzielony został pokój dla jej syna, a reszta domowników nie przebywa kontaktuje się z nim, chyba że przez zamknięte drzwi.
- Syn przyjechał w niedzielę własnym samochodem. Z nikim się nie witał, zachowaliśmy wszelkie środki bezpieczeństwa. Jego rzeczy do tej pory nie zostały wyjęte z samochodu. W domu przygotowałam mu oddzielny pokój, posiłki podstawiam mu pod drzwi. Regularnie czyścimy łazienkę, klamki i inne powierzchnie – syn po sobie, a ja jeszcze raz po nim. Wszystko wykonujemy zgodnie z zaleceniami sanepidu – mówi pani Jolanta. - Jednak ktoś uprzejmy na nas doniósł. Zadzwonił do pracodawcy mojego zięcia i powiedział, że przebywa on w jednym domu z osobą objętą kwarantanną. Zięć w czwartek dostał wiadomość z zakładu pracy, że wpisują mu naganę i wysyłają na dwutygodniowy bezpłatny urlop. A wszystko przez to, że nie poinformował swojego pracodawcy o naszej sytuacji.
Pani Jolanta zastanawia się, czy taka postawa pracodawcy jest zasadna i czy zięć miał obowiązek poinformowania firmy, że jego szwagier przebywa na kwarantannie. O wyjaśnienie sprawy poprosiliśmy Państwową Inspekcję Pracy.
- Dobrze jest, gdy pracownik informuje swojego pracodawcę o takich sprawach, jednak nie jest to określone w żadnych przepisach. Sanepid mówi, że przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności rodzina ma prawo przebywać w tym samym domu i nie przechodzić kwarantanny – mówi kierownik Anna Boba. - Nie ma też czegoś takiego jak przymusowy bezpłatny urlop. Wniosek o udzielenie takiego urlopu może pochodzić jedynie od pracownika. Pracodawca nie ma prawa wysłać nas na taki urlop. Jeśli chodzi o naganę, to tutaj też obowiązują pewne procedury. Między innymi pracodawca jest zobowiązany wysłuchać wyjaśnień pracownika.
W tej sytuacji nie wiemy, czy tak się stało. Jednak jeśli pracownik ma poczucie, że zasady zostały złamane, to powinien zwrócić się do Powiatowej Inspekcji Pracy w celu wyjaśnienia sprawy.
Zobacz także: Pomoc dla przedsiębiorców w czasie epidemii
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?