Prezydent Słupska z wotum zaufania i absolutorium, ale mocno niezadowolona z głosowania części radnych

Podczas środowej sesji w tych najważniejszych uchwałach widać było podział. Radni z klubu prezydenckiego i większość radnych z PO głosowało na tak. Pięciu obecnych na sali radnych PiS albo się wstrzymywało, albo było przeciw. Troje radnych z PO (Anna Rożek, Paweł Szewczyk i Renata Stec) wstrzymywali się.

Wyniki głosowania nad sprawozdaniem finansowym miasta i wykonaniem budżetu nie spodobały się pani prezydent. Wygrała je - 12 głosów za, 5 przeciw przy trzech wstrzymujących. Wyszła na mównicę i skrytykowała radnych, którzy nie zagłosowali na tak. Padł cytat z Matki Teresy z Kalkuty. Brzmiało to tak, jakby radni powinni się wstydzić swojego głosowania.

- Takie głosowanie jest nieodpowiedzialne - powiedziała pani prezydent i wskazała, że wielu urzędników pracowała po nocach. Ci z ZIM i Wydziału Funduszy, by tylko dopiąć inwestycje i takie głosowanie jest krzywdzące wobec jej współpracowników, kochających to miasto i oddających mu serce.

Po tym wystąpieniu głosowano absolutorium i wynik był trochę gorszy, bo Renata Stec przyłączyła się do głosujących na nie.

Wcześniej odbyła się dyskusja nad raportem o stanie miasta, który samorząd musi przedstawić mieszkańcom do połowy roku. Okazało się, że nikt ze słupszczan nie chciał wystąpić przed radą miejską i podsumować działania naszego samorządu. Dyskusja radnych nie była długa. Wielostronicowy dokument, czyli raport o stanie miasta podsumowali oni krótko.

Wiceprzewodniczący rady miejskiej Wojciech Gajewski z klubu prezydenckiego Łączy nas Słupsk, chwaląc władze miasta zauważył jednak, że z raportu wynika że nasze miasto szybko się wyludnia i jest nas już tylko 82 tys. Covid to przyspieszył.

Pani prezydent wskazała zaś, że statystyki nie ujmują kilku tysięcy faktycznych mieszkańców, także tych, którzy przyjechali zza granicy. Jej zdaniem słupszczan jest 90 tys.

Wszyscy radni chwalili liczbę inwestycji i rekordowe środki, jakie pozyskało nasze miasto ze źródeł zewnętrznych, czyli głównie od rządu. A Krystyna Danilecka-Wojewódzka z dumą mogła tu podsumować, że nie ma rejonu miasta, który nie skorzystałby na tych inwestycjach i że są one na terenach przez lata zapomnianych przez słupski samorząd.

Ale nie tylko lukrowano władzom miasta. Wojciech Gajewski z Łączy nas Słupsk zauważył, ile dopłacamy do oświaty i że jest to ogromny problem samorządu, z którym musimy coś zrobić, nawet podejmując niepopularne decyzje co do sieci szkół. - A sam jestem nauczycielem i wiem, że to się nie spodoba - powiedział.

Beata Chrzanowska, przewodnicząca rady z PO wskazała, że na 14 tysięcy uczniów w Słupsku, aż 6 tys. uczy się poza szkołami należącymi do samorządu i to też jest problem.

Na pochwały co do stanu naszego miasta, które było słychać z części klubu PO i klubu prezydenckiego odpowiedział Tadeusz Bobrowski z PiS, wiceprzewodniczący rady, i przypomniał, że wiele problemów wynika z tego, że rada zgodziła się na budowę Parku Wodnego i przepłacenia za tę inwestycję razy dwa, co teraz skutkuje milionowymi dopłatami z budżetu miasta. - Ten luksus kosztuje i musimy o tym pamiętać i robić wszystko, by kosztował jak najmniej - dodał.

Prezydent Krystyna Danilecka-Wojewódzka zaś podsumowała dyskusję wskazując na czas pandemii i to jak miasto sobie z nią poradziło mimo spadających dochodów, pomagając przedsiębiorcom oraz angażując się w rozdawanie maseczek mieszkańcom. Tu samorząd zdał na piątkę i tak podsumowano to na koniec.