Najnowsze artykuły
![Felieton rowerowy. Zdalnie, bo wirus walnie [ZDJĘCIA]](https://d-art.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/c6/6c/5fb7cfe81aba3_o_xsmall.jpg)
Felieton rowerowy. Zdalnie, bo wirus walnie [ZDJĘCIA]
Niedobrze już było wiosną, kiedy w przestrzeni publicznej należało używać maseczki i nie wchodzić do lasu. Teraz jest jeszcze gorzej, bo mamy jesień z takimi obostrzeniami, że najlepiej postępować możliwie zdalnie tak, aby wirus nas nie walnął. Największy jednak problem w tym, gdzie i pod jakimi rygorami higienicznymi da się tak funkcjonować w celu spełniania swoich powinności i zrobienia sobie przyjemności.

Trasami trajtków w Słupsku (cz.II). Felieton rowerowy Ireneusza Wojtkiewicza
Kontynuujemy rozpoczęte tydzień temu wycieczki rowerowe trasami trzech słupskich linii trolejbusowych. Po linii A kolej na linię B, o której szerzej w ramce poniżej. Kto z niej korzystał w przed likwidacją miejskiej trakcji trajtków, a teraz jeździ rowerem drogami pieszo – rowerowymi, poprowadzonymi wzdłuż byłych tras trolejbusowych, jest świadkiem zmian w przestrzeni miasta. Licznych zmian architektonicznych, publicznych i nie tyko, następujących pod koniec XX wieku i na początku XXI wieku, kiedy zaczęły się pojawiać min. miejskie trasy rowerowe.

Trasami trajtków w Słupsku (cz.I). Felieton rowerowy Ireneusza Wojtkiewicza
Rondo im. Jacka Kuronia u zbiegu ulic Kopernika, Poniatowskiego i Tramwajowej. Obecnie największy kocioł komunikacyjny w godzinach tzw. szczytu. Taki stan wrzenia i wkurzenia uczestników ruchu nie do pomyślenia przed 35 latami, gdy w tym miejscu Słupska ruszała pierwsza linia trolejbusowa – trasa A. Dokładnie z narożnika ulic Kopernika i Orzeszkowej, gdzie była mała pętla. Teraz jest tu skład materiałów budowlano – instalacyjnych, skąd ruszam rowerem w celu opisanym szerzej w tym tekście.

Nie kupą, mości cykliści. Felieton rowerowy Ireneusza Wojtkiewicza
Oto rada dla rowerzystów, zainspirowana słowami „kupą, mości panowie”. Przypomina wprawdzie niegdysiejsze zachowania swawolne, ale dziś nawiązuje do różnych aspektów naszego życia. Co więcej, dawna kupa była sposobem na przetrwanie i zwycięstwo, a obecna może być przyczyną klęski, jeśli zlekceważymy zasady bezpiecznego funkcjonowania w dobie pandemii.

Alejami pomników przyrody. Felieton rowerowy Ireneusza Wojtkiewicza, Słupsk
Zachciało mi się spotkania ze złotą polską jesienią, która właśnie nastaje. Co tam zapiski prezydentki w broszurce o rewitalizacji Słupska, koniecznej zresztą. Bo o opisie sfery środowiskowej nic dobrego: deficyt zieleni miejskiej i zły jej stan zdrowotny, uciążliwe zanieczyszczenia komunikacyjne i hałas, a ponadto niska jakość powietrza w sezonie zimowym. Ale mam nadzieję, że przyroda jest bardziej urokliwa i łaskawa przynajmniej na tytułowych alejach, których w mieście mamy pięć, a może nawet sześć.

Pora (o)świecenia. Felieton rowerowy Ireneusza Wojtkiewicza
Zmrok zapada już około godz. 19, temperatura otoczenia spada poniżej 10 stopni i robi się tak rześko, że widać parę buchającą z ust. Tak mam w ostatni weekend lata, na dwa – trzy dni przed nastaniem astronomicznej jesieni, gdy objeżdżam Słupsk zgodnie z ruchem wskazówek zegara i kilometrażem równym całodobowej liczbie godzin. To pewien doroczny zwyczaj, gdy nastają najbardziej niebezpieczne dla rowerzystów miesiące – wrzesień i październik. Wtedy jest najwięcej wypadków, głównie wskutek lekceważenia tego co w tytule.

R10 to w dychę i w dechę. Felieton rowerowy Ireneusza Wojtkiewicza
Celne trafienie w dychę przy wyborze rowerowej trasy i mówienie, że jest w dechę, dotyczy popularnego już nadmorskiego szlaku R10. Zwanego też EuroVelo 10 lub Trasą Hanzeatycką wokół Bałtyku. Ale wspomnienia cyklistów z przejazdu tym szlakiem na obszarze Pomorza Środkowego nie powinny jego gospodarzy napawać tylko dumą. Bo słychać i widać, jak wiele mają do zrobienia oraz jak zostali w tyle za nadmorskimi obszarami na wschód i zachód od Słupska.

Rekonesans objazdowy. Felieton rowerowy Ireneusza Wojtkiewicza
Wkręcam się w taką trasę aby zobaczyć, czy i co się zmienia w słupskiej sieci dróg rowerowych. Plany ich rozbudowy i poprawy spójności są dość ambitne, a tu już koniec wakacji, rowery będą nadal popularnym środkiem lokomocji, ale już chyba bardziej jako pojazdy użytkowe niż rekreacyjne. I z takim przekonaniem nakręcam ponad 3 km od ratusza do skrzyżowania ul. Szczecińskiej i Dmowskiego, gdzie się urywają, bądź zaczynają trasy pieszo - rowerowe między śródmieściem a Zatorzem.

Olewanie ciurkania. Felieton rowerowy Ireneusza Wojtkiewicza
Dopieka do żywego przez to, że panują skwar afrykański i susza prawie pustynna. Z monitora temperatury i jakości powietrza w Słupsku nic nie wiadomo, bo od paru tygodni emituje tylko zasady gospodarowania odpadami. Gdy siódme poty nas zalewają, to źródła wody akurat wysychają, albo tylko ciurkają. Mimo to żurnalista – cyklista, który interweniuje na rzecz ogółu, zostaje olany. Urzędowo olany!

Jazda po zegarach. Felieton rowerowy Ireneusza Wojtkiewicza
Zegary mają czas nie tylko dla nas, ale także dla siebie i dobrze jest, gdy ten stosunek się równoważy. Taką oto dedykacją opatruję plan trasy ok. 20 – kilometrowej przejażdżki szlakiem zegarów wieżowych w mieście – czynnych i nieczynnych, odbudowywanych lub czekających na swój czas. Nie przypominam sobie, aby ktoś wcześniej odbył podobną eskapadę, ale z opisu pod "warto wiedzieć" wynika, że szlaki zegarów już przetarto rowerami i nie tylko.

Aby boom nie zrobił bum. Felieton rowerowy Ireneusza Wojtkiewicza
Inaczej mówiąc chodzi o to, aby ubocznym skutkiem nagłego wzrostu popularności rowerów w okresie pandemii nie była zwiększona ilość kolizji drogowych. Takich zdarzeń niestety zaczyna przybywać, a „bum” to ich odgłos, też rosnący. Obserwując zachowania rowerzystów jeżdżących po Słupsku i okolicach, odnoszę wrażenie, że zbyt wielu lekceważy przepisy. Albo też ich nie pojmuje ze względu na zawiłą treść.

Dać nura w naturę. Felieton rowerowy Ireneusza Wojtkiewicza
Z tym zamiarem rozpoczynam zapowiedziane przed tygodniem rozsupływanie węzła Redzikowo z przeciwnej strony niż poprzednio.

Krąg solenizanta. Felieton rowerowy Ireneusza Wojtkiewicza
Nie przypominam sobie, żebym dawniej w dniu moich imienin spełniał obywatelski obowiązek uczestnictwa w powszechnych wyborach. Jako czerwcowy solenizant miałem pełny luz. Aż do 28 czerwca tego roku, kiedy wsiadłem na rower, podjechałem do komisji wyborczej, zagłosowałem i ruszyłem w około 20-kilometrowy krąg po Słupsku. To wymyślona naprędce trasa, wiodąca przez sześć parków miejskich, godna polecenia wszystkim, którzy pragną gdzieś się urwać i pobyć trochę w odosobnieniu, nawet jako solenizant.

Słupia pod prąd(em). Felieton rowerowy Ireneusza Wojtkiewicza
W dół rzeki od Ustki do Słupska, czyli pod prąd jej nurtu, już się przejechaliśmy opisując trasy wiodące przez Zielone Serce Pomorza, Pierścień Gryfitów, czy szlak nr 14 USBS (Ustka – Słupsk – Bytów – Sominy). Do przejechania pozostaje jeszcze ponad 73-kilometrowy szlak najstarszych elektrowni wodnych na Słupi i jej dorzeczu, wiodący od Słupska do Soszycy pod Bytowem. To dość długa, niełatwa ale bardzo ciekawa trasa turystyczna. Przebiega tam, gdzie rzeka nie płynie darmo, wszak wytwarza prąd elektryczny – odnawialną energię, której pragniemy coraz bardziej zamiast tej z węgla.

Zielone Serce Pomorza. Felieton rowerowy Ireneusza Wojtkiewicza
Na tej trasie są 32 miejscowości z których właściwie każda może być miejscem zarówno etapowym, jak również początkiem i końcem całego przejazdu – wszystko zależy od zaplanowania wyprawy „Przez Zielone Serce Pomorza”. Wszędzie możemy też dowieźć rowery samochodami, a do niektórych miejscowości koleją i stamtąd wyruszyć na szlak. Taką rolę można z powodzeniem przypisać popularnym wczasowiskom nadmorskim jak Łeba, Rowy czy Ustka, co autor też wypraktykował przygotowując do druku trzecie wydanie (2014 r.) „Nadmorskiego przewodnika rowerowego”.

Zadbać i jechać! Felieton rowerowy Ireneusza Wojtkiewicza
O tej porze roku zwykle robimy pozimowy przegląd i rozruch, ale tym razem inaczej. Bo zimy nie było i gdyby nie ta wirusowa zaraza, wymuszająca postój, jazda rowerowa byłaby non stop bez względu na pory roku. A kto nie pedałował, jak decydenci chcieli, czy pedałował wbrew zakazom, usłyszał wreszcie sygnał jak w tytule. Wobec tego wpraszamy się do słupskiego serwisu Kawisbike, żeby było fachowo naocznie i odręcznie, a nie zdalnie i na „e” - zamiast „hej”.

Trasy w (Pierś)cieniu Gryfitów. Słupski felieton rowerowy Ireneusza Wojtkiewicza
Na razie nasze rowerowe wojaże za granicą stoją pod znakiem zapytania. Powodują to epidemiczne obostrzenia ale biadolić nie ma co, bo w kraju też mamy wiele atrakcyjnych miejsc do objechania rowerami. Na przykład tytułowy Pierścień Gryfitów w regionie słupskim. Chociaż pozostaje częściowo w... ostrym cieniu mgły, wywoływanej bezczynnością władz w kwestii poprawy bezpieczeństwa na nadmorskich traktach drogowych, to jednak zaplanujmy sobie na trasy na tegoroczne lato. Z dzwonkiem ostrzegawczym!

Własny rower nad miejskim. Felieton Ireneusza Wojtkiewicza
W kolarstwie amatorskim miało być bajecznie użytecznie, ale tak się nie stanie, bo rower miejski w Słupsku nie ruszy. Trzy lata zeszły na próbach wdrażania tego systemu indywidualnej komunikacji. Przyszły, czyli czwarty rok jej uruchamiania też skazany na niepowodzenie. Póki co, wyszło na korzyść roweru własnego, a nie pożyczonego, co też widać na słupskich ulicach. Widać też, jak bardzo własny jednoślad zyskał na popularności, chociaż warunki jego użytkowania pozostawiają wiele do życzenia.

Jakie picie, taka jazda. Felieton rowerowy Ireneusza Wojtkiewicza
Nie pamiętam maja gorszego od tegorocznego. Prawie cały miesiąc lało, wiało i ziębiło. Poza jedną niedzielą na koniec pierwszej dekady, kiedy nieźle przygrzało. Sięgnęliśmy więc po napoje, zgodnie z podaną w tytule poradą. Mało który rower nie ma na wyposażeniu bidonu czy innego naczynia z napojem, dzięki któremu nie odwodnimy się podczas dłuższej, pozamiejskiej wyprawy. A co i jak się wozi w tym bidonie, to już całkiem inna sprawa.

Ciąg na Bierkowo. Felieton rowerowy Ireneusza Wojtkiewicza
Bez najmniejszego oporu i mimo zlecenia „zostań w domu”, wyświetlanego na monitorze jakości powietrza przy słupskim ratuszu, podążyłem za rowerzystami mającymi ciąg na Bierkowo. Na to się zanosiło już kilka tygodni temu, ale zeszłej niedzieli przygrzało 22 – 24 stopniami C, więc potrzeba bycia na świeżym powietrzu była wybuchowa. Gwar i zapachy grillowania dochodziły z ogrodów działkowych, rojno było na szlakach turystycznych, gdzie dopisały nawet kumoszki – rowerzystki.

Cyklista zamas(ecz)kowany. Felieton rowerowy Ireneusza Wojtkiewicza
W takiej oto podwójnej roli wyruszam na peryferie Słupska zobaczyć, co nowego i jak spełnianie obowiązujących wymagań sanitarnych podczas wysiłku fizycznego na świeżym powietrzu służy zdrowiu. Dlatego wybrałem trasy wymagające pokonywania rowerem podjazdów, wertepów na polach i w lasach. Nie ukrywam, że psioczyłem na apteczne kneble na nosie i ustach, ale nie wszędzie były i są konieczne.

Zadbać i jechać! Felieton rowerowy Ireneusza Wojtkiewicza
O tej porze roku zwykle robimy pozimowy przegląd i rozruch, ale tym razem inaczej. Bo zimy nie było i gdyby nie ta wirusowa zaraza, wymuszająca postój, jazda rowerowa byłaby non stop bez względu na pory roku. A kto nie pedałował, jak decydenci chcieli, czy pedałował wbrew zakazom, usłyszał wreszcie sygnał jak w tytule. Wobec tego wpraszamy się do słupskiego serwisu Kawisbike, żeby było fachowo naocznie i odręcznie, a nie zdalnie i na „e” - zamiast „hej”.
Najpopularniejsze